piątek, 15 lutego 2013

Epilog


- Vanesso Marie White czy wyjdziesz za mnie? – brunetka spojrzała się ze łzami w oczach na klęczącego przed nią mężczyznę. Nie spodziewała się tego. Nie teraz, tutaj, na ich wspólnych wakacjach.
- Tak – wydusiła przez łzy. Szatyn wsunął na jej palec srebrny pierścionek z białym diamentem. Wstał i odetchnął z ulgą. Vanessa rzuciła się Justinowi na szyję i pocałowała delikatnie. Chłopak z nerwów do tej pory nie wiedział co się wokół niego dzieje. Uświadomił to sobie, kiedy chwycił jej delikatną dłoń i zobaczył na palcu pierścionek zaręczynowy. Teraz wiedział, że zostanie z nią do końca.

- Wyglądasz ślicznie – Nicole przytuliła się do przyjaciółki ubraną w białą suknię ślubną. Miała górę bez ramiączek i dopasowany gorset. Dół był wykonany z wielu warstw tiulu, a w niego były wszyte, w nierównych odstępach, malutkie diamenciki. Włosy Vanessy były upięte w niedbałego koczka. Miała delikatny makijaż i idealnie komponującą się srebrną biżuterię.
Dała krok do przodu i założyła na nogi wysokie, białe szpilki.
- Kto by pomyślał, że założę szpilki – zaśmiała się do siebie. Podeszła do lustra i przyjrzała sobie dokładniej.
- Musimy wpiąć welon – mama Nicole weszła do pokoju wyznaczonego pannie młodej w kościele.
- Tak, jasne – podała kobiecie kawałek białego materiału i nachyliła się w jej stronę.
- Jestem z ciebie taka dumna. Twoja matka również by była – Caroline przytuliła Vanessę i ukradkiem otarła łzy.
- Wiem – brunetka szepnęła i uśmiechnęła się nieznacznie.
- Musimy iść – mąż Caroline wszedł do pokoju. Vanessa wzięła od Nicole bukiecik z róż i podeszła do mężczyzny.
- Mam nadzieję, że się nie wywrócę w tych butach – uśmiechnęła się do swojego „wujka”.
- Będę cię trzymać – szepnął do niej, kiedy stali już przed drzwiami prowadzącymi do ołtarza.
Po chwili rozległ się dźwięk marszu weselnego. Ktoś otworzył drzwi i Vanessa w końcu go ujrzała. Stał tam i czekał. Tak jak obiecał dzień wcześniej.
Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Kiedy ją zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Wyglądała jak anioł, który teraz szedł ku niemu. Przez całą uroczystość nie mógł przestać się na nią patrzeć. Wyglądała pięknie. Idealnie.

Kobieta uśmiechnęła się do siebie, kiedy zobaczyła kto wjeżdża na podjazd domu. Wybiegła na ganek i rzuciła się mężczyźnie na szyję.
- Justin! – krzyknęła i pocałowała szatyna w usta.
- Cześć – odpowiedział niepewnie, nie rozumiejąc całej sytuacji.
Postawił kobietę na ziemi i spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy.
- Może wejdziemy do domu? – Vanessa entuzjastycznie pociągnęła męża za dłoń do środka domu.
- Posłuchaj – powiedziała już nieco spokojniej, kiedy znaleźli się w salonie.
- Zamieniam się w słuch – chwycił żonę za dłonie i splótł ich palce.
- Jestem w ciąży.
Oboje patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Pierwszy ocknął się Justin, który chwycił kobietę w ramiona i pocałował w usta.
- Ale… Jak to? – jąkał się z radości co drugie słowo.
- Będziemy mieć dziecko – zaśmiała się i rzuciła na męża.
- Udało się nam – Justin chwycił kobietę i zakręcił ją wokoło własnej osi. – Po czterech latach starań udało się.
- A nie mówiłam? – powiedziała przezornie, a mężczyzna, kolejny raz, pocałował ją ze szczęścia. Kiedy spojrzał za okno, uśmiechnął się do postaci Victorii, stojącej za oknem, która odwzajemniła uśmiech, kiwnęła delikatnie głową i rozpłynęła się w powietrzu.

Wiele ludzi mówiło o nich „szczęściarze”, jednak na początku ich wspólnego życia nie towarzyszyło im szczęście. Zaczęło im się wieść lepiej, kiedy Vanessa wróciła z kliniki. Mieli wtedy po osiemnaście lat. Niektórzy z ich znajomych uważali, że ich związek nie przetrwa ich wyjazdu na studia. Jednak udało się im. Ona została psychologiem, a on inżynierem. Rok po zakończeniu studiów, zaręczyli się. Mieli wtedy po dwadzieścia dwa lata. Niespełna rok później wzięli ślub. Pragnęli mieć dziecko. Robili najróżniejsze badania, które nie wskazywały na to, że któreś z nich może być bezpłodne. Vanessa zwolniła się, gdyż jej praca, pomimo, że ją kochała, przysparzała jej wiele stresu. Jednak to nic nie zdziałało. Ich doktor w kółko powtarzał „Włóżcie w to uczucie. Nie jesteście maszynami do robienia dzieci.” Te dwa zdania wryły im się w pamięć.
Pojechali na wakacje, gdzie oddali się rozkoszy. Dziewięć miesięcy później urodziła się im córeczka, którą nazwali Ann – na cześć zmarłej matki Vanessy. Rok później postarali się o kolejne dziecko – chłopczyka Paula. Trzeciego dziecka nie planowali. Urodziło się trzy lata po drugim dziecku. Była to dziewczynka – Nina. Jednak sprawiła im ono tyle samo radości, co poprzednia dwójka. Vanessa już nigdy nie wróciła do pracy. Justin zarabiał na tyle dużo, że mogła sobie na to pozwolić.
Mimo, że na początku ich związku, życie nie szczędziło im bólu, potem wszelkie cierpienia wynagrodziło z nawiązką. Oboje doczekali się późnej starości i gromadki wnuków, a nawet prawnuków. Historię swojej miłości przekazali swoim dzieciom, a oni swoim.

- Byli szczęśliwi – Ann przytuliła się do siostry.
- Na pewno. Teraz też są – Nina odpowiedziała jej drżącym głosem, ocierając samotną łzę.
- Babciu nie płacz – mała brunetka szarpnęła kobietę za spódnicę.
- Dobrze kochanie – uśmiechnęła się do niej i złapała za pulchną rączkę.
- Chodźmy bo się przeziębicie – Paul zaśmiał się do swoich sióstr.
- Masz rację. Dzieci się przeziębią na tym cmentarzu. Chodźmy – Ann chwyciła siostrę pod rękę i uśmiechnęła się w stronę grobu. Pod nosem przeczytała, po raz tysięczny, wyblakły napis na nagrobku:
„Miłość żyje wiecznie.”
________________________________________

Oto koniec historii miłości Justina i Vanessy. Płakałam jak bóbr, kiedy pisałam ten epilog. Sama nie wiem czemu kończę tego bloga... Nie planowałam tego. Po prostu. Wczoraj wieczorem usiadłam przed komputerem, aby napisać nowy rozdział, a wyszedł mi z tego epilog.
Nie martwcie się, że odchodzę. Niedługo powstanie następny blog. Chciałabym najpierw zmontować do niego filmik, który będzie go promował.
Dziękuję WSZYSTKIM, którzy czytali tego bloga. Jesteście wspaniali. Jeżeli nie chcecie się ze mną rozstawać, zapraszam na mojego drugiego bloga: livewithlove-vanstin.blogspot.com
Dziękuję Wam wszystkim jeszcze raz.
Do zobaczenia.

24 komentarze:

  1. Nie umiem opisać swoich uczuć podczas czytania tego bloga. Płacz mieszał się z uśmiechem. Ten epilog to jedna z najpiękniejszych rzeczy. Gratuluję Ci talentu, naprawdę. Nie spodziewałam się że tak szybko skończysz to opowiadanie, ale cóż, nic nie trwa wiecznie. Mam nadzieję że kolejne opowiadanie będzie równie dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę ! To koniec ? I co ja teraz bd czytała ? :(
    Ale i tak jak zwykle boosko. Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniec? No ale w sumie co tu się mogło jeszcze zdarzyc, podsumowując ten blog dostarczył nam wielu emocji i za to jestem ci wdzięczna ! czekam na nowe rownie swietne albo lepsze opowiadanie ;)
    imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  4. udało mi się nie płakać, może dlatego że dzisiaj już i tak trochę łez wylałam ;( no ale nie ważne.. kurcze naprawdę świetny był ten blog i nie mg. się doczekać NN ;** żałuję że tak późno zaczęłam go czytać ;( ale naprawdę świetny <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten epilog jest cudowny, na zmiane płakałam i sie uśmiechałam xd Gratuluję talentu bo mało kto taki posiada ;)
    @Natala_Official

    OdpowiedzUsuń
  6. BOŻE! POPŁAKAŁAM SIĘ W MOMENCIE KIEDY POJAWIŁA SIĘ VICTORIA (HEHE JAK ZAWSZE ;D) I W KOŃCÓWCE... PIĘKNE. <3 heh zabawne płakałam na początku tego opowiadania i teraz na końcu ;) cieszę się że wszystko im się ułożyło :') czekam na kolejny rozdział na drugim blogu i na nowe opowiadanie :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo płakałam.. Ta historia była piękna.. Niesamowicie piszesz.. Nie mogę uwierzyć, źe to koniec.. Jest mi smutno, ale jestem zadowolona, bo zrobiłaś to niesamowicie.. Juź nie mogę się doczekać następnego bloga.. Oczywiście będę czytać, więc informuj.. @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się ten epilog. Zapadających w pamięć fragmentów nie ma, ale idealnie podzielony na części co dla "fanów" tej historii jest świetną okazją do rozeznaniu się w szczęśliwej historii tej dwójki. :)
    ~~@TheBiebsSwag1

    OdpowiedzUsuń
  9. DLACZEGO TO KONIEC? Ja chcę więcej!!! Czekam na nowe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Poplakalam sie świetny czekam na nowe !!!!! Poinformuj mnie na gg 3609021 lub na @maja378

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś okrutna.! Jak mogłaś doprowadzić mnie do łez.. Niesamowity epilog, po prostu kocham Cię za tego bloga. :) Życzę powodzenia w dalszym pisaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. JUŻ KONIEC :( SZKODA WIELKA SZKODA BARDZO SIĘ PRZYWIĄZAŁAM DO TEGO BLOGA I JAK CZYTALAM TEN EPILOG TO RYCZAŁAM... ZAPAMIĘTAM GO NA DLUGO.. I CZEKAM NA KOLEJNY BLOG ♥ @marlenka33

    OdpowiedzUsuń
  13. No się popłakałam noo...ja to za wrażliwa jestem. Ale ładnie zakończyłaś tą historię:) Czekam na kolejne Twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że to już koniec :c jest to jedno z moich ulubionych opowiadań, więc na pewno zapamiętam je na długo <3 zawsze wiedziałam, że mimo tych wszystkich przeciwności uda im się, że doczekają się tego swojego szczęścia, na które zasłużyli, jak nikt inny.
    Z niecierpliwością czekam na coś nowego :D

    OdpowiedzUsuń
  15. [SPAM]
    Serdecznie zapraszam na nowo powstałe opowiadanie o zakazanej miłości, nienawiści, zaufaniu i prawdzie, która za nic nie może wyjść na jaw. Ever McCan i Revenge, czy coś między nimi zaiskrzy, czy ona uwierzy plotkom i odsunie się od chłopaka, na którym jej tak zależy? Czy zniszczy nienawiść między nimi?
    O wszystkim dowiecie się czytając http://revenge-of-our-lives.blogspot.com/
    Gorąco zapraszam i zachęcam do komentowania.
    P.S. Przepraszam za spam, ale chyba rozumiesz - każdy kiedyś zaczynał :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gorąco zapraszam na historię o marzeniach, wytrwałości, bólu, śmierci, miłości i nienawiści. Czy dziewczyna osiągnie swój cel? Czy będzie mogła konkurować z najlepszymi? Cambria Torres i Justin Bieber. W co przerodzi się ich znajomość? Czy powiedzenie: "Kto się czubi, ten się lubi" - sprawdzi się? A może wręcz przeciwnie? Kto wie?
    Jeszcze raz zapraszam na http://save-me-from-myself-please.blogspot.com i zachęcam do komentowania! :)

    *Przepraszam za reklamę, ale dopiero zaczynam i chcę rozpowszechnić blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka. Jeśli chcesz to na youtube jest retransmisja jednego z ostatnich koncertów Justina .
    http://www.tinyurl.pl?TfTt4cxi
    Miłego oglądania!

    OdpowiedzUsuń
  18. myślę że warto skomentować tak piękne dzieło.
    próbowałam sie czasami nie rozplakalacale czasami sie nie udawało... ludzie w autobusie pytani sie mnie czy wszystko w pożądku... :'(
    hm... wiec wpadam na twoj kolejny blog

    OdpowiedzUsuń
  19. http://polishbelieberforeveer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. iii.. się poryczałam .. ;c Świetne opowiadanie, jestem pod wrażeniem <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Nominuję Cię do The Versatile Blogger :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podczas czytania tego opowiadania nielicznie śmiałam się jak wariat, płakałam jak bóbr & szczerzyłam się do monitora. Chciałam ci bardzo podziękować, że pisałaś... Czytam każdy twój blog i nie mogę się od nich oderwać. :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że to już koniec, świetnie się czytało. Widzialas juz, ze na loveitshop.pl maja bluzy z dziarami Justina? http://loveitshop.pl/justin-bieber-tattoo2

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam to już drugif raz i to =powiaaaadanie jest piękne kocham :*

    OdpowiedzUsuń