Nie wiedziała czy jeszcze żyje. Świat który ją otaczał do
tej pory przestał istnieć. Każdy przedmiot, który widywała codziennie od
miesiąca, zamienił się w nic nieznaczącą bryłę. Może ja nie umarłam? – pytała samą
siebie. – Może to świat, który mnie otacza odszedł ode mnie? Odszedł razem z
Justinem?
Jakie to uczucie? Jedyna osoba, której ufałeś, zdradziła cię
i to z najlepszą przyjaciółką. Do tego twoja „najlepsza przyjaciółka” okłamała
cię w żywe oczy. To ją przerosło.
- Cześć Vanessa – do pokoju wszedł Anthony. Był to jej terapeuta.
Według niego najlepiej było przejść na „ty” dla większej swobody terapii. Miał
około trzydziestki i biło od niego przyjemne, uspokajające ciepło.
- Cześć – uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny.
- Co się dzisiaj tutaj działo? – usiadł obok dziewczyny.
- Dużo – mruknęła pod nosem i podkuliła pod siebie nogi.
- Więc słucham – nachylił się do przodu i przyjął swoją „firmową”
pozycję. Dał tym znak Vanessie, że musi mówić i nie mam wyboru.
- Justin mnie zdradzał z Alex, która okazała się niezłą
zołzą – wyszeptała. Dopiero gdy wypowiedziała to zdanie, zrozumiała powagę
sytuacji.
Mina mężczyzna mówiła sama za siebie. Był przerażony i
jednocześnie zaskoczony całym obrotem sytuacji.
- Przerwał to wszystko, ale Alex postanowiła się zemścić.
Ukradła wejściówkę Nicole i przyjechała do mnie. Powiedziała mi wszystko, jak
się później okazało, z udawanym współczuciem do tego zwalając wszystko na
Justina. Jest to też jego wina, jednak nie tak ogromna jak mówiła Alex –
zatrzymała się. Anthony notował wszystko w swoim dzienniczku jak miał to w
zwyczaju. Na początku denerwowało ją to, jednak po czasie przyzwyczaiła się.
- Jak się z tym czujesz? – spojrzał na brunetkę na moment,
aby zaraz potem dalej notować coś w dzienniczku.
- Sama nie wiem – wzruszyła ramionami. – Wiem, że zraziłam
się do Justina. Nie mam już do niego takiego zaufania. Jednak kiedy odszedł
wszystko straciło swój koloryt.
- A choroba? Dawała o sobie jakieś znaki?
- Nie – pokręciła głową i otuliła się kocem.
- Wyjaśnił ci to wszystko? – poprawił jednym palcem okulary,
jak miał to w zwyczaju.
- Tak.
- Wierzysz mu?
- Wierzę.
- A czy jest szansa, że mu wybaczysz? – Vanessę wmurowało.
Nie wiedziała co powiedzieć. Po jej głowie tłukło się tysiące myśli.
- Chyba tak – szepnęła i wtuliła twarz w koc.
- Zostawić cię samą? – Anthony nachylił się nad dziewczyną.
- Tak – nic już nie powiedział tylko cicho ulotnił się z
pokoju.
Justin był z nią szczery. Wiedziała to. Jej pragnieniem było
teraz przytulenie się do niego. Powiedzenie mu wszystkiego. Chciała powiedzieć
mu jak bardzo go kocha i jak strasznie ją zawiódł. Zdawała sobie sprawę, że musi
dać mu czas, aby odzyskał jej zaufanie.
- Przecież też go zdradzałam – mruknęła pod nosem. –
Wybaczył mi bez skrupułów. Wszystko.
Energicznie wstała i pobiegła do recepcji.
- Gdzie jest Anthony? – spojrzała się na recepcjonistkę.
- Na obchodzie. Będzie za jakąś godzinę – kobieta uśmiechnęła
się do Vanessy.
- Poczekam tu na niego – usiadła na krzesełku.
- Idź do pokoju. Kiedy skończy, powiem mu żeby do ciebie
przyszedł.
- Dziękuję – Vanessa pobiegła z powrotem do swojego pokoju.
Bieganie po korytarzu było tutaj niebezpieczne, ze względu na to, że mogli to
uznać jako poważny nawrót choroby.
- Robert – zacisnęła szczęki. Nie miała najmniejszej ochoty
na ponowne uspokajanie ją przez piątkę pielęgniarzy.
- Jesteś tylko w mojej głowie – zaczęła mówić do siebie.
Zamknęła mocno oczy i otworzyła je z powrotem. Już go nie było.
- Udało się! – krzyknęła i podskoczyła z radości. –
Wygrałam! – wskoczyła na łóżko i zaczęła po nim skakać.
- Co ci się stało? – do pokoju wszedł Anthony.
- Wygrałam! – podskoczyła do niego. Zmarszczył brwi
zdziwiony.
- Co?
- Z Robertem. Był, ale powtarzałam sobie, że jest tylko w
mojej głowie, zamknęłam oczy i… zniknął – poskoczyła. Mężczyzna wyciągnął
notatnik i zapisał w nim coś wesoły.
- Wiesz co to oznacza?
- Co? – dziewczyna zerknęła na lekarza.
- Wracasz do formy – pisnęła z radości. Zaczęła biegać po
pokoju i śmiać na cały głos.
- Po coś mnie wołałaś – zaśmiał się na widok skaczącej
dziewczyny.
- Tak – uspokoiła się.
- Słucham.
- Muszę porozmawiać z Justinem. Stwierdziłam, że to nie
byłoby fair gdybym mu nie wybaczyła. To znaczy na pewno bym mu wybaczyła, więc
skoro to wiem, to czemu nie wybaczyć mu teraz. Zdaję sobie z tego sprawę, że
będzie musiał odbudować u mnie swoje zaufanie i nie będzie tak jak kiedyś, ale
warto spróbować – powiedziała już spokojniej.
- Jutro do niego zadzwonię i powiem, że chcesz się z nim
spotkać.
- Kłamliwa suka – Eduardo zaklął pod nosem.
- Uważaj ze słowami – Shean warknął na przyjaciela.
- A jak masz zamiar ją nazwać? – zmierzyli się wzrokiem.
- Uspokójcie się – Justin wstał z fotela i zaczął chodzić po
pokoju.
- Zamknij się sukinsynie – warknął Shean.
- Uważaj ze słowami – Christian włączył się do kłótni.
- USPOKÓJCIE SIĘ! – Nicole wydarła się na całe gardło. –
Mamy chyba do ustalenia co trzeba zrobić co nie?
- Ta – Eduardo mruknął niezadowolony pod nosem.
- Chyba nie ma tutaj nic do dyskusji. Alex odeszła –
Christian wlepił wzrok w podłogę.
- Ten pierdolony gnój nie jest bez winy – Shean warknął do
Justina.
- Chyba to już przerabialiśmy, prawda? – Nicole spojrzała
się na brata z przekąsem. Ten obrażony oparł się o ścianę z założonymi rękami.
Najchętniej przywiązałby Justina do auta, albo dwóch. Jedną nogę do jednego. I
pojechał w dwóch przeciwnych kierunkach.
- Chyba szybciej obgadacie wszystko beze mnie – Justin ruszył
do drzwi.
- Spierdalaj – usłyszał za plecami, ale nie miał już
najmniejszej ochoty się dogadywać i odgryzać się Sheanowi. Kiwnął głową na
pożegnanie Nicole i szybkim krokiem ruszył do domu.
- Chce się ze mną spotkać? – Justin uśmiechnął się do
słuchawki.
- Tak. Tylko nie oczekuj cudów – usłyszał po drugiej stronie
głos lekarza.
- A kiedy?
- Wspólnie ustaliliśmy, że za tydzień. Zdąży to sobie
wszystko przemyśleć.
- Rozumiem – szepnął.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – Justin rozłączył się i uśmiechnął się do
siebie.
Była wściekła na Anthoniego. Jak on mógł decydować o takich
rzeczach. Do jest tylko i wyłącznie jej sprawa.
- Za tydzień? Chyba ci się coś pomyliło. Dzisiaj – warknęła do
niego wściekła.
- Tak będzie lepiej. Jestem twoim lekarzem i mam prawo
decydować o takich rzeczach – powiedział do niej spokojnie.
- Ale ja się nie zgadzam z taką decyzją – odpowiedziała już
nieco spokojniej.
- Zobaczysz. Podziękujesz mi.
- Tak. Zobaczymy – zironizowała.
______________________________________
Nareszcie dodałam! Miał być w weekend, ale miałam tyle nauki, że po prostu nie zdążyłam napisać. Za to następny pojawi się szybciej bo już w weekend ;)
Dżizus wkurwia mnie SHEAN <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny nie mogę się doczekać następnego!<3
@nastiily
Zaczyna się w końcu coś dziać na korzyść Vanessy :D
OdpowiedzUsuńfajnie., czekam na nn
korzystając z nieobecności domowników przeczytałam rozdział na głos. To najlepszy sposób, na stwierdzenie czy są błędy, uwierz.
OdpowiedzUsuńA więc, w niektórych momentach było ciężko, ale decydowana większość tekstu była dobrze stworzona. Bez błędów stylistycznych cy gramatycznych. A mi się to podoba.
Cztery różne spojrzenia na cztery różne sytuacje. To mnie zaintrygowało. Pozwala myśleć, że piszący nie skupia sie na jednej rzeczy, że sie rozwija i chce więcej.
Cały pomysł... Dziewczyna w domu dla obłąkanych? Hmm Nie ma co, ciekawie. Pasjonująco, przebigle, tajemniczo.
Mi się podoba.
~~@TheBiebsSwag1
Dobrze, że Vanessa już dochodzi do siebie:) I między nią a Justinem też się ułoży. Musi :) Ja czekam na newsa :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńYmmm... ŚWIETNE! tyle że... ehh... krótko. No ale cóż, ja również miewam takie stany, kiedy nie umiem nic z siebie wycisnąć, wiec rozumiem. no cóż oczekuję weekendu i mam nadzieję, że na 'TTL' też niedługo coś dodasz :]
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Vanessa wraca do siebie. :D Rozdział świetny. ;] Czekam na ciąg dalszy. ^^
OdpowiedzUsuńkurwa! weź tego Sheana!! wkurza mnie! a wgl to rozdział fajny :))) czekam na nn :) @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńno to świetnie ;P w sumie dobrze że mu wybaczyła, bo widać e Bieebs tego żałuje, zresztą ona też ma czego żałować, w końcu sama się puściła z tym Robertem i wgl. oby wszystko się ułożyło... a ten Shean... ugh!! ;P pozdro ;) @iRyskaa
OdpowiedzUsuń