środa, 16 stycznia 2013

Osiemnasty cz. II


Nie wiedziała czy jeszcze żyje. Świat który ją otaczał do tej pory przestał istnieć. Każdy przedmiot, który widywała codziennie od miesiąca, zamienił się w nic nieznaczącą bryłę. Może ja nie umarłam? – pytała samą siebie. – Może to świat, który mnie otacza odszedł ode mnie? Odszedł razem z Justinem?
Jakie to uczucie? Jedyna osoba, której ufałeś, zdradziła cię i to z najlepszą przyjaciółką. Do tego twoja „najlepsza przyjaciółka” okłamała cię w żywe oczy. To ją przerosło.
- Cześć Vanessa – do pokoju wszedł Anthony. Był to jej terapeuta. Według niego najlepiej było przejść na „ty” dla większej swobody terapii. Miał około trzydziestki i biło od niego przyjemne, uspokajające ciepło.
- Cześć – uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny.
- Co się dzisiaj tutaj działo? – usiadł obok dziewczyny.
- Dużo – mruknęła pod nosem i podkuliła pod siebie nogi.
- Więc słucham – nachylił się do przodu i przyjął swoją „firmową” pozycję. Dał tym znak Vanessie, że musi mówić i nie mam wyboru.
- Justin mnie zdradzał z Alex, która okazała się niezłą zołzą – wyszeptała. Dopiero gdy wypowiedziała to zdanie, zrozumiała powagę sytuacji.
Mina mężczyzna mówiła sama za siebie. Był przerażony i jednocześnie zaskoczony całym obrotem sytuacji.
- Przerwał to wszystko, ale Alex postanowiła się zemścić. Ukradła wejściówkę Nicole i przyjechała do mnie. Powiedziała mi wszystko, jak się później okazało, z udawanym współczuciem do tego zwalając wszystko na Justina. Jest to też jego wina, jednak nie tak ogromna jak mówiła Alex – zatrzymała się. Anthony notował wszystko w swoim dzienniczku jak miał to w zwyczaju. Na początku denerwowało ją to, jednak po czasie przyzwyczaiła się.
- Jak się z tym czujesz? – spojrzał na brunetkę na moment, aby zaraz potem dalej notować coś w dzienniczku.
- Sama nie wiem – wzruszyła ramionami. – Wiem, że zraziłam się do Justina. Nie mam już do niego takiego zaufania. Jednak kiedy odszedł wszystko straciło swój koloryt.
- A choroba? Dawała o sobie jakieś znaki?
- Nie – pokręciła głową i otuliła się kocem.
- Wyjaśnił ci to wszystko? – poprawił jednym palcem okulary, jak miał to w zwyczaju.
- Tak.
- Wierzysz mu?
- Wierzę.
- A czy jest szansa, że mu wybaczysz? – Vanessę wmurowało. Nie wiedziała co powiedzieć. Po jej głowie tłukło się tysiące myśli.
- Chyba tak – szepnęła i wtuliła twarz w koc.
- Zostawić cię samą? – Anthony nachylił się nad dziewczyną.
- Tak – nic już nie powiedział tylko cicho ulotnił się z pokoju.
Justin był z nią szczery. Wiedziała to. Jej pragnieniem było teraz przytulenie się do niego. Powiedzenie mu wszystkiego. Chciała powiedzieć mu jak bardzo go kocha i jak strasznie ją zawiódł. Zdawała sobie sprawę, że musi dać mu czas, aby odzyskał jej zaufanie.
- Przecież też go zdradzałam – mruknęła pod nosem. – Wybaczył mi bez skrupułów. Wszystko.
Energicznie wstała i pobiegła do recepcji.
- Gdzie jest Anthony? – spojrzała się na recepcjonistkę.
- Na obchodzie. Będzie za jakąś godzinę – kobieta uśmiechnęła się do Vanessy.
- Poczekam tu na niego – usiadła na krzesełku.
- Idź do pokoju. Kiedy skończy, powiem mu żeby do ciebie przyszedł.
- Dziękuję – Vanessa pobiegła z powrotem do swojego pokoju. Bieganie po korytarzu było tutaj niebezpieczne, ze względu na to, że mogli to uznać jako poważny nawrót choroby.
- Robert – zacisnęła szczęki. Nie miała najmniejszej ochoty na ponowne uspokajanie ją przez piątkę pielęgniarzy.
- Jesteś tylko w mojej głowie – zaczęła mówić do siebie. Zamknęła mocno oczy i otworzyła je z powrotem. Już go nie było.
- Udało się! – krzyknęła i podskoczyła z radości. – Wygrałam! – wskoczyła na łóżko i zaczęła po nim skakać.
- Co ci się stało? – do pokoju wszedł Anthony.
- Wygrałam! – podskoczyła do niego. Zmarszczył brwi zdziwiony.
- Co?
- Z Robertem. Był, ale powtarzałam sobie, że jest tylko w mojej głowie, zamknęłam oczy i… zniknął – poskoczyła. Mężczyzna wyciągnął notatnik i zapisał w nim coś wesoły.
- Wiesz co to oznacza?
- Co? – dziewczyna zerknęła na lekarza.
- Wracasz do formy – pisnęła z radości. Zaczęła biegać po pokoju i śmiać na cały głos.
- Po coś mnie wołałaś – zaśmiał się na widok skaczącej dziewczyny.
- Tak – uspokoiła się.
- Słucham.
- Muszę porozmawiać z Justinem. Stwierdziłam, że to nie byłoby fair gdybym mu nie wybaczyła. To znaczy na pewno bym mu wybaczyła, więc skoro to wiem, to czemu nie wybaczyć mu teraz. Zdaję sobie z tego sprawę, że będzie musiał odbudować u mnie swoje zaufanie i nie będzie tak jak kiedyś, ale warto spróbować – powiedziała już spokojniej.
- Jutro do niego zadzwonię i powiem, że chcesz się z nim spotkać.

- Kłamliwa suka – Eduardo zaklął pod nosem.
- Uważaj ze słowami – Shean warknął na przyjaciela.
- A jak masz zamiar ją nazwać? – zmierzyli się wzrokiem.
- Uspokójcie się – Justin wstał z fotela i zaczął chodzić po pokoju.
- Zamknij się sukinsynie – warknął Shean.
- Uważaj ze słowami – Christian włączył się do kłótni.
- USPOKÓJCIE SIĘ! – Nicole wydarła się na całe gardło. – Mamy chyba do ustalenia co trzeba zrobić co nie?
- Ta – Eduardo mruknął niezadowolony pod nosem.
- Chyba nie ma tutaj nic do dyskusji. Alex odeszła – Christian wlepił wzrok w podłogę.
- Ten pierdolony gnój nie jest bez winy – Shean warknął do Justina.
- Chyba to już przerabialiśmy, prawda? – Nicole spojrzała się na brata z przekąsem. Ten obrażony oparł się o ścianę z założonymi rękami. Najchętniej przywiązałby Justina do auta, albo dwóch. Jedną nogę do jednego. I pojechał w dwóch przeciwnych kierunkach.
- Chyba szybciej obgadacie wszystko beze mnie – Justin ruszył do drzwi.
- Spierdalaj – usłyszał za plecami, ale nie miał już najmniejszej ochoty się dogadywać i odgryzać się Sheanowi. Kiwnął głową na pożegnanie Nicole i szybkim krokiem ruszył do domu.

- Chce się ze mną spotkać? – Justin uśmiechnął się do słuchawki.
- Tak. Tylko nie oczekuj cudów – usłyszał po drugiej stronie głos lekarza.
- A kiedy?
- Wspólnie ustaliliśmy, że za tydzień. Zdąży to sobie wszystko przemyśleć.
- Rozumiem – szepnął.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – Justin rozłączył się i uśmiechnął się do siebie.

Była wściekła na Anthoniego. Jak on mógł decydować o takich rzeczach. Do jest tylko i wyłącznie jej sprawa.
- Za tydzień? Chyba ci się coś pomyliło. Dzisiaj – warknęła do niego wściekła.
- Tak będzie lepiej. Jestem twoim lekarzem i mam prawo decydować o takich rzeczach – powiedział do niej spokojnie.
- Ale ja się nie zgadzam z taką decyzją – odpowiedziała już nieco spokojniej.
- Zobaczysz. Podziękujesz mi.
- Tak. Zobaczymy – zironizowała. 
______________________________________

Nareszcie dodałam! Miał być w weekend, ale miałam tyle nauki, że po prostu nie zdążyłam napisać. Za to następny pojawi się szybciej bo już w weekend ;)

9 komentarzy:

  1. Dżizus wkurwia mnie SHEAN <3
    Rozdział świetny nie mogę się doczekać następnego!<3
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się w końcu coś dziać na korzyść Vanessy :D
    fajnie., czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. korzystając z nieobecności domowników przeczytałam rozdział na głos. To najlepszy sposób, na stwierdzenie czy są błędy, uwierz.
    A więc, w niektórych momentach było ciężko, ale decydowana większość tekstu była dobrze stworzona. Bez błędów stylistycznych cy gramatycznych. A mi się to podoba.
    Cztery różne spojrzenia na cztery różne sytuacje. To mnie zaintrygowało. Pozwala myśleć, że piszący nie skupia sie na jednej rzeczy, że sie rozwija i chce więcej.
    Cały pomysł... Dziewczyna w domu dla obłąkanych? Hmm Nie ma co, ciekawie. Pasjonująco, przebigle, tajemniczo.
    Mi się podoba.
    ~~@TheBiebsSwag1

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że Vanessa już dochodzi do siebie:) I między nią a Justinem też się ułoży. Musi :) Ja czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział jak zawsze! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ymmm... ŚWIETNE! tyle że... ehh... krótko. No ale cóż, ja również miewam takie stany, kiedy nie umiem nic z siebie wycisnąć, wiec rozumiem. no cóż oczekuję weekendu i mam nadzieję, że na 'TTL' też niedługo coś dodasz :]

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie, że Vanessa wraca do siebie. :D Rozdział świetny. ;] Czekam na ciąg dalszy. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. kurwa! weź tego Sheana!! wkurza mnie! a wgl to rozdział fajny :))) czekam na nn :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  9. no to świetnie ;P w sumie dobrze że mu wybaczyła, bo widać e Bieebs tego żałuje, zresztą ona też ma czego żałować, w końcu sama się puściła z tym Robertem i wgl. oby wszystko się ułożyło... a ten Shean... ugh!! ;P pozdro ;) @iRyskaa

    OdpowiedzUsuń