Chłopak rozejrzał się dookoła siebie poszukując wzrokiem
jakiegoś lekarza.
- Justin usiądź – wyszeptała niemal niesłyszalnie jego mama.
- Nie chcę – odpowiedział jej chłopak i dalej krążył po
szpitalu kuśtykając na jedną nogę.
Roberta zatrzymano jak i masę innych dilerów. Z tego co się
okazało było to miejsce ich spotkań, oraz ich „własności”. Jemu, jak i innym
zostanie postawionych kilkanaście zarzutów.
- Można wejść – Justin jak strzała wszedł do pomieszczenia w
którym znajdowała się Vanessa. Podszedł do łóżka i objął jej dłoń. Pocałował ją
delikatnie i rozpłakał się. Nie ze szczęścia, ale dlatego, że nie mógł sobie
wybaczyć tego, że wtedy nie porozmawiał z nią na spokojnie.
- Justin polecisz helikopterem z Vanessą – powiedziała do
niego Nicole. – Przetransportują ją do szpitala, a potem zaraz do domu. Muszą
to zrobić, aby zaoszczędzić jej szoku. Poza tym nic jej nie jest – Justin
odszedł od łóżka na krok, aby pozwolić dwóm pielęgniarkom przetransportować
dziewczynę na nosze. Poszedł za nimi posłusznie, jak i mama Nicole. Zaraz potem
byli w helikopterze. Podróż z Nowego Jorku do Brighton zajęła nam helikopterem
około półtorej godziny. Wylądowaliśmy na dachu szpitala. Podano Vanessie jakieś
środki nasenne, aby nie obudziła się w czasie drogi. Do domu,
przetransportowano ją w karetce. Sanitariusze zanieśli dziewczynę do pokoju i
położyli na łóżku.
- Proszę przy niej czuwać – powiedziała do niego młoda kobieta
– kiedy się przebudzi musi pan przy niej być i ja uspokoić. Jeżeli coś się
będzie dziać, proszę dzwonić – uśmiechnęła się i podeszła do mamy Nicole. Jako
opiekun prawny musiała podpisać dokumenty, a zaraz potem sanitariusze
odjechali. Szatyn usiadł na brzegu łóżka i zaczął gładzić Vanessę po twarzy.
- Powinna się obudzić za dwie godziny – kobieta usiadła obok
chłopaka i złapała Vanessę za dłoń. – Chodź na dół. Zjesz coś – uśmiechnęła się
delikatnie.
- Nie jestem głodny – zaprzeczył, a jego brzuch głośno zaburczał.
- Słyszę – wstała i spojrzała się wymownie na Justina. –
Chodź – westchnął i razem z kobietą zszedł na dół. Usiadł przy stole w kuchni,
a zaraz potem miał przed sobą kilka kanapek i kubek gorącej herbaty.
- Dziękuję – uśmiechnął się i jak najszybciej zjadł całą
porcję. Ponownie podziękował i jak najszybciej znalazł się przy Vanessie.
Usiadł na brzegu łóżka i bacznie się w nią wpatrywał. Jej twarz zmieniła się. Cera
przyszarzała. Na całym ciele dało się rozpoznać mnóstwo siniaków i zadrapań. Chwycił
kurczowo jej dłoń i pocałował ją. Zaraz potem poczuł Jej obecność.
- Witaj Justin – Victoria siedziała na fotelu, tuż obok
łóżka. Kiwnął jej porozumiewawczo głową. – Jak się czuje? – wzruszył ramionami.
- Zobaczymy to kiedy się obudzi – powiedział zachrypniętym
głosem.
- Za moment – dziewczyna zaśmiała się perliście. Justin
odruchowo spojrzał na Vanessę, której zaczęły drgać powieki. Victoria
„przypłynęła” do chłopaka i położyła dłoń na jego ramieniu. – Nawet nie zdajesz
sobie sprawy, ile jeszcze trudności cię czeka – uśmiechnęła się smutno –
najgorsze przed tobą. – dokończyła i rozpłynęła się w powietrzu.
Nie wiedział co powiedzieć. Był przerażony. Jego serce biło
jak oszalałe. Analizował ostatnie wydarzenia i nie sądził, że może spotkać go
coś gorszego. Niewiedza o tym czy osoba, którą kocha żyje, czy też nie,
wydawała się dla niego najgorsza.
Rozejrzał się po dokładnie posprzątanym pokoju. Wszystko
było tutaj takie, jak widział poprzednio. Każda rzecz stała na swoim miejscu.
Poczuł ruch obok mnie. Błyskawicznie przerzucił wzrok na
Vanessę. Jej powieki drgały, a usta chciały coś powiedzieć. Pochylił się nad
nią i złapał za dłoń. Otworzyła wolno oczy i spojrzała się na Justina
zdezorientowana.
- Justin? – wolno się podniosła. Usiadł obok niej i
uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć – powiedział, na co Vanessa jeszcze bardziej się
zmieszała.
- Co ja tutaj robię? – rozejrzała się dookoła siebie.
- Przetransportowano cię tutaj ze szpitala. Chciano ci
zaoszczędzić szoku – jej wzrok przestał wodzić jak oszalały po przedmiotach.
Skupił się na chłopaku. Jednak zaraz zaszedł łzami.
Przytulił ją mocno do siebie. Ona mocno oplotła Justina
dłońmi w pasie.
- Wszystko jest okej – wyszeptał, na co Vanessa jedynie
głośno pociągła nosem.
- Nie jest – w końcu odpowiedziała po chwili przerwy.
- W tym momencie jest. Jesteś ze mną. Reszta dojedzie tutaj
za jakieś pięć godzin. Wszystko jest dobrze – chciał uwierzyć we własne słowa.
Wizyta Victorii jednak mocno zmieniła poglądy Justina.
- Czemu nie jesteś na mnie zły? Może to by mniej bolało bo
wiedziałbym, że chowasz do mnie jakąś urazę, a teraz… teraz jesteś dla mnie za
dobry – zaśmiał się delikatnie i pocałował w czubek głowy.
- Bo nie potrafię się na ciebie gniewać – usłyszał jak
dziewczyna ziewa. – Połóż się spać. Będę tutaj – kiwnęła głową i ułożyła się w
łóżku. Zamknęła oczy, a po chwili zapadła w sen. Szatyn zszedł na dół i
skierował się do kuchni.
- Obudziła się – powiedział do mamy Nicole. Kobieta
energicznie obejrzała się w jego stronę i już kierowała się w kierunku schodów.
– Zasnęła – wyprostował swoją wypowiedź, a kobieta wróciła do poprzednich
czynności.
- Przyjadą tutaj za jakieś cztery godziny. Idź do siebie.
Prześpij się. Kiedy się obudzi zadzwonimy po ciebie – uśmiechnęła się
delikatnie, a Justin dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jest zmęczony. Kiwnął
twierdząco głową i pożegnał się z kobietą.
Kiedy był w domu od razu poszedł do swojego pokoju. Wziął prysznic,
przebrał się w dresy, a kiedy położył się na łóżku od razu zmorzył go sen.
Dobiegł go dźwięk komórki. Zignorowałby to, gdyby na
wyświetlaczu nie widniał numer Sheana. Odebrał.
- Justin możesz przyjechać? – usłyszał jego zaniepokojony
głos. Wzrokiem odszukał budzika elektrycznego. Była pierwsza w nocy.
- Co się dzieje? – szybko zgrzebał się z łóżka i wyjął z
szafy spodnie, koszulkę, oraz bluzę, które miał na siebie zaraz założyć.
- Z Vanessą dzieje się coś złego – jego serce przyśpieszyło.
Jak najszybciej założył spodnie i koszulkę, biegnąc w stronę pokoju rodziców.
- Co dokładnie? – powiedział drżącym głosem.
- Sami nie wiemy. Postawiła cały dom na nogi w środku nocy,
krzycząc, że czegoś potrzebuje – zamarł. Narkotyki – przeleciało mu przez
głowę.
- Zaraz tam będę – powiedział i otworzyłem drzwi do sypialni
rodziców. – Muszę jechać do Vanessy – dorośli zerwali się na nogi. Spojrzeli
się na Justina jak na wariata.
- Justin co się dzieje? – tata założył szlafrok i podszedł
do niego.
- Nie wiem. Na pewno nic dobrego – powiedział i chwycił z
komody klucze od auta. Zbiegł na dół, kierując się do garażu. W głowie huczały
mu słowa Victorii „Teraz będzie tylko gorzej”.
Justin sam nie wiedział, kiedy znalazł się po domem Vanessy.
Ojczym Nicole niemal wybiegł mu na spotkanie.
- Nie wiemy co się z nią dzieje – powiedział prowadząc go na
górę. Już z dołu mógł usłyszeć jej przeraźliwe wrzaski.
- Chyba ja niestety wiem – wpadł do jej pokoju. Jej widok
przeraził Justina. Shean z Nicole próbowali ją jakoś opanować. Cała drżała ze
złości. Całe jej ciało błyszczało do potu. Na jej usta cisnęły się coraz gorsze
obelgi w ich kierunku. Mama Nicole, próbowała coś jej powiedzieć, lecz ta nie
pozwalała do siebie dotrzeć.
- Vanessa – zwrócił się do niej. Jednak nie zareagowała –
Vanessa! – powtórzył krzycząc.
- Zostawcie mnie! – krzyknęła w stronę rodzeństwa. Justin kiwnął
głową w ich stronę. Podszedł do Vanessy i złapał ją za nadgarstki. Zaczęła się
szarpać i kopać szatyna po nogach. W pewnym momencie spróbowała go uderzyć.
- Vanessa, posłuchaj mnie! – Justin krzyknął w jej kierunku
rozpaczliwym głosem. Ta jednak coraz bardziej zaczynała się rzucać i wyrywać.
Jej krzyki przeradzały się w pisk. Po chwili padła na ziemię, zwinęła się w
kłębek i zaniosła płaczem.
- To boli – wyłkała. Szatyn uklęknął obok niej i pogładził
ją po głowie trzęsącą się dłonią.
- Może zadzwonić na pogotowie? – mama Nicole podeszła do
niego roztrzęsiona. Spojrzał się na czwórkę, która stała w drzwiach. Nicole
płakała wtulona w ojczyma, Shean zasłonił usta dłonią i powstrzymywał łzy.
- Na razie nie trzeba. Lepiej będzie jeśli wyjdziecie –
szepnął i kiwnął w stronę czwórki.
- Na pewno? – Shean podszedł do matki i pociągnął ją w
stronę drzwi.
- Tak. Już jest dobrze – odpowiedział kobiecie. Zaraz potem
zamknęły się za nimi drzwi, zostawiając Justina i Vanessę w pokoju. Chłopak
wiedział, że Victoria ostrzegła go przed najgorszym.
_______________________________________
Jest następny rozdział. Nareszcie. Strasznie trudno było mi go napisać, a szczególnie wątek z wrzeszczącą, kopiącą itc. Vanessą.
Zauważyłam, że jest Was coraz mniej. Nie podoba się wam? Jeżeli coś jest nie tak, piszcie w komentarzach.
Następny rozdział, postaram się dodać w tym tygodniu, jeżeli czas na to pozwoli.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
boję się tego najgorszego ..
OdpowiedzUsuńwszystko jest okej.. po prostu czytelnicy mają mniej czasu - szkoła.. genialny rozdział. czekam na nn : )
DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?! boję się o nich ;( czekam na kolejny :*** @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńWszystko jest dobrze.Uwielbiam to opowiadanie mam nadzieję,że będzie częściej.Czekam na nn.
OdpowiedzUsuń@nastiily
nie podoba ? błaagam .. jedyne co mi się tu nie podoba to, to że przerywasz w takim momencie ;p
OdpowiedzUsuńwciągający rozdział ;)
Caroline_jb2202
WOW ! brak słów ! ♥________♥
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!! Czemu w takim momencie koniec ???
OdpowiedzUsuńRozdział super, trzymający w napięciu !! UBUSTWIAM CB <3<3
Ahhhhhhhhhhhhhh, dzieje sie *_* :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliowścia na nastepny <3
@carolina687
To chyba mój ulubiony bloog. Kocham twój sposób pisnia i to że nie gubisz się w odmianie przez osoby, co wilu udziom się zdarza.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ^^ xoxo
Genilalnie piszesz! Vanessa będzie teraz przechodziła piekło, Justin zresztą też. Wiadomo narkotyki to piekło. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńSWietnie piszesz...Naprawde. To bardzo wyjatkowy i niespotykany blog, co pewnie wiesz, ale... Hmm rozumiem ze masz swoj jakis 'plan' w glowie jak to rozegrac,jednak odrobinka pozytywizmu by nie zaszkodzila bo blog staje sie coraz bardziej uciazliwy.Co nie zmienia faktu ze go uwielbiam bo jest piekny.Tylko moglo by sie dziac troche wiecej pozytywnych rzeczy. Taka mala rada. nie przestawaj pisac i przelewaj swoja wene na rozdzialy jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńmozesz mnie inf ? na twitterze @lollybiebsxO
http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/600433_497469940275244_1911374406_n.jpg - TO ZDJ OD RAZU SKOJARZYLO MI SIE Z TWOIM BLOGIEM ;D <3
OdpowiedzUsuńJej ależ ona się zmieniła niedawno co była nieśmiałą dziewczyną, że ja do niej chłopak coś powiedział robiła się całą czerwona. A teraz stałą się dziwką która zrobiła by wszystko dla narkotyków. Niezły przebieg akcji. Chociaż ja wolałam ją jak byłą tą nieśmiałą dziewczyną niż teraz....
OdpowiedzUsuń@igrzyskaSmierci
BLOG JEST NIEZIEMSKI!!! Piszesz jak mało kto :)Czytam twoje dwa opowiadania i za każdym razem nie mogę doczekać się następnego rodziału :) Mam nadzieję, że Justin i Vanessa uporają się z tym wszystkim. Dodaj szybko następny :D
OdpowiedzUsuńSuper ! Tyle czekałam na nowy rozdział i w końcu takowy sie pojawił ❤. Jest cudowny, cóż wiecej mówić czekam na następny :) i oczywiście zapraszam do mnie, mam nadzieje ze wyrazisz swoją opinie z góry dziekuje :)
OdpowiedzUsuńwww.story-about-chanel-and-justin.blogspot.com
Tak długo czekałam. Boję się.. że Jus będzie znowu nieszczęśliwy. Fajny rozdział.
OdpowiedzUsuń