Justin obejrzał się energicznie
za siebie. Uśmiechnął się na widok zjawy, która stała za nim.
- Już niedługo – powiedziała i
zniknęła. Szatyn podbiegł w to miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się
zjawa. Obrócił się ponownie, jakby mając nadzieje, że zobaczy ją za swoimi
plecami.
- Zwariowałem – szepnął do siebie,
kręcąc głową. – Kompletnie oszalałem – powiedział, jak gdyby chciał potwierdzić
swoją poprzednią wypowiedź.
Poprawił kaptur bluzy i kierował
się ku wyjściu z parku. Veronica kompletnie zawładnęła jego myślami. Przez
ostatnie dwa tygodnie pojawiała się nieoczekiwanie, zwykle o tej samej porze,
powtarzając te same słowa. „Już niedługo”. Chłopak zastanawiał się co to może
oznaczać. Te dwa słowa miały tyle znaczeń, że sam już się w tym pogubił.
Ostatni tydzień był najbardziej
przytłaczającym tygodniem w jego życiu. Smutny wzrok ludzi na korytarzu
szkolnym i nauczycieli, dołował go coraz bardziej. Mimo, że oni chcieli być dla
niego mili, on cierpiał jeszcze bardziej. W duszy dziękował Bogu, że nadszedł
piątek.
Wchodził do domu, kiedy zadzwonił
do niego Eduardo. Razem z Christianem byli w Nowym Jorku na wyścigach
samochodowych. Chłopaka zdziwiło to, że dzwonią do niego o tak późnej porze,
jednak odebrał.
- Tak? – powiedział zachrypniętym
głosem.
- Justin słuchaj, znaleźliśmy
Vanessę – chłopak zaniemówił. Poczuł jak jego serce przestaje bić na moment,
aby zaraz potem przyśpieszyć ze zdwojoną siłą.
- Co? – wydusił.
- Znaleźliśmy Vanessę. Jest w
jakiejś melinie z tym całym Robertem i z tego co widzę, nie jest za trzeźwa –
Justin wbiegł do domu i wzrokiem odszukał swoich rodziców.
- Nie spuszczaj jej z oczu. Ja
zadzwonię do policjanta, który prowadzi śledztwo, a ty do Nicole. Jeżeli coś
się zacznie dziać, od razu do mnie dzwoń. Wyślij mi adres na komórkę – chłopak
szybko wybrał prywatny numer policjanta. Podał mu najświeższe informacje. Zaraz
potem usłyszał dzwonek do drzwi. Jego rodzice jak najszybciej otworzyli drzwi i
do domu weszli kolejno rodzice Nicole, Alex, Nicole i Shean. Przyjaciele
podbiegli do Justina i mocno go przytulili.
- Musimy ją tutaj przywieść – powiedział
Shean, a ojciec Justina poinformował ich, że muszą jechać. Wsiedli do dwóch
radiowozów zaparkowanych pod domem Justina. Chłopak nawet nie pamiętał ile
jechali. Wiedział tylko, że co chwila informował śledczego na temat zmiany
położenia Vanessy.
Wysiadł przed wielkim wieżowcem.
Przed budynkiem stał Christian i Eduardo. Justin od razu podbiegł do nich i
przytulił mocno.
- Dzięki – powiedział. Chłopaki
podali kilka informacji śledczemu, a zaraz potem on i kilka innych policjantów
zaczęli wchodzić do budynku.
- Ty tutaj zostajesz – spojrzał
na Justina, który podrygiwał ze złości.
- Nie mogę pozwolić, żeby była
tam sama – niemal krzyknął.
- Przez dość długi okres czasu
radziła sobie sama, więc teraz też sobie poradzi – powiedział ostro policjant,
a Justina wmurowało. Christian podszedł do niego i złapał za ramię.
- Poradzi sobie – wyszeptał.
Justin pod naciskiem dłoni chłopaka usiadł na krawężniku.
- Mam tak po prostu siedzieć? –
wymruczał.
- Musisz – odezwała się Alex. –
Mnie też to nie jest na rękę – Justin rozejrzał się dookoła. Poczuł obok siebie
jej obecność.
- Nikt mnie nie widzi –
wyszeptała. – Jej tam nie ma. Robert zorientował się, że Christian i Eduardo go
śledzą – Justin spojrzał się przerażony na dziewczynę. Ta przyłożyła palec do
ust, na znak tego, że Justin ma się nie odzywać.
- Są w jakiejś melinie. Nie wiem
dokładnie gdzie. Tylko tyle mogę ci pomóc – chłopak spojrzał się na Christiana.
- Gdzie znaleźliście Vanessę? –
wstał energicznie. Wszyscy spojrzeli się na niego zaskoczeni.
- W jakiejś melinie jakieś sześć
przecznic stąd – wyrecytował zdezorientowany Christian.
- W którą stronę?
- Przez park i prosto – blondyn
wskazał Justinowi drogę dłonią. Ten wyruszył jak torpeda. Zza pleców dochodziły
go jakieś krzyki, a następnie głos policjanta. Justin biegł ile sił w nogach.
Czuł, że Vannesie dzieje się coś złego.
Z każdą kolejną przecznicą
znajdował się w coraz to bardziej niebezpiecznej dzielnicy.
- W lewo – usłyszał w głowie głos
Victorii. Ten posłusznie skręcił i w przeciągu jakiś dziesięciu minut znalazł
się przed opuszczonym domem. Na podwórku walały się butelki i wraki ludzi.
- Jest na górze – Victoria
stanęła przed nim, a następnie się rozpłynęła. Justin zwolnił kroku, tak aby
nie rzucać się w oczy. Przedarł się przez tłum ludzi, którzy co chwila
częstowali go różnymi rodzajami alkoholu.
Nie mógł uwierzyć, że Vanessa
popadła w takie towarzystwo. Był, jednak pewien, że nie zrobiła tego z własnej
woli. To on jej nie pomógł na tyle, ile było go stać.
Wszedł na górę i zaglądał kolejno
do każdego z pomieszczeń. W jednym z nich jego uwagę przykuła całująca się
para. Zamknąłby drzwi, gdyby nie usłyszał głosu Vanessy.
Wpadł do pokoju i oderwał
chłopaka od dziewczyny.
- Justin? – brunetka zaśmiała się
perliście, a następnie przewróciła na ziemię, tracąc równowagę. Chłopak
podbiegł do niej, a zaraz potem poczuł na policzku czyjąś pięść.
- Dzisiaj moja kolej! – facet
wydarł się na niego. Jego słowa mocniej zabolały chłopaka, niż cios.
- Odpieprz się od niej! – rzucił
się na wysokiego chłopaka i zaczął okładać go pięściami. Jednak zaraz potem
ktoś go od niego odciągnął.
- Kogo my tutaj mamy? – Robert
uśmiechnął się ironicznie. Justin zaczął się wyrywać, ale czwórka facetów,
która trzymała go za ramiona, pozwalała na wykopy nogami.
- Nie szarp się tak – powiedział
któryś z nich. Justin uspokoił się na moment szukając wzrokiem Vanessy. Ta
siedziała na podłodze i bacznie przyglądała się całej sytuacji.
Nie poznał jej. Była ubrana w
ciemne, obcisłe ubrania i wysokie szpilki. Zza bluzki wystawał jej kawałek
koronki od biustonosza. Miała na twarzy mocny makijaż, a usta podkreślone
czerwoną szminką. Włosy wyprostowane i upięte do góry.
- Masz obstawę? – Robert stanął
przed Justinem.
- Nie – chłopak warknął.
- Zróbcie z nim coś – brunet
zerknął na czterech chłopaków, którzy trzymali Justina za ramiona. Podszedł do
chłopaka, który dobierał się do Vanessy. – Innym razem ci się poszczęści –
zaśmiał się i dał znak, aby wyszedł z pokoju. Potem podszedł do Vanessy i
pomógł jej wstać z podłogi. Ta bacznie przyglądała się Justinowi, jak gdyby
próbowała sobie kogoś przypomnieć. W tym samym momencie chłopak dostał potężny
cios w brzuch i zgiął się w pół, wydając z siebie cichy jęk.
- Justin! – Vanessa nagle
oprzytomniała. Wyrwała się z objęć Roberta i podbiegła do leżącego Justina. Obięła
dłońmi jego twarz. Nie mu dane długo cieszyć się tą chwilą, gdyż zaraz potem
Robert odciągnął ją od leżącego chłopaka.
- Puść mnie! – dziewczyna targała
się na wszystkie strony. W tym samym momencie w stronę Justina powędrował
kolejny cios. – Przepraszam – szatynka załkała, kiedy zamykały się za nią
drzwi.
Justin wstał z podłogi i spojrzał
na twarze mężczyzn.
- Zaraz zacznie się rzucać –
zaśmiał się któryś z nich, a w stronę chłopaka poleciała kolejna dawka ciosów.
Po kilkunastu z nich Justin zdążył się przyzwyczaić do coraz to gorszego bólu.
- Cholera, gliny – powiedział
któryś z nich i cała czwórka zmyła się z pomieszczenia. Szatyn rozejrzał się po
pomieszczeniu i wolno podniósł. Jego podbrzusze przeszywał ból, lecz mimo tego
wiedziony głosem Victorii wyszedł na korytarz. Na dole usłyszał strzały.
Zapomniawszy o bólu niemal zbiegł po schodach rozglądając się wśród ludzi. Wszyscy
kłębili się, przewracając nawzajem. Ktoś podszedł do niego i wyprowadził na
zewnątrz. Podbiegła do niego mama i przyglądała z przerażeniem. Nie powiedziała
jednak nic. Objęła tylko jego twarz i pocałowała w czoło.
- Jesteś dzielny – wyszeptała.
Każdy przyglądał mu się z
niepokojem. Jego widok przerażał. Zakrwawiona i posiniaczona twarz, zgarbiona
postawa i potargane ubrania.
- Gdzie jest Vanessa? – wyszeptał
w stronę przyjaciół, którzy spojrzeli jednocześnie w jednym kierunku. Justin
spojrzał w to samo miejsce i wstąpiła w niego radość pomieszana z bólem,
niepewnością i strachem.
Któryś z policjantów wynosił
właśnie na dłoniach nieprzytomną Vanessę. Położył ją w radiowozie.
- Karetka zaraz będzie – spojrzał
się znacząco na Justina, który podszedł do nieprzytomnej dziewczyny.
- Co z nią? – mama Nicole stanęła
razem ze swoim mężem naprzeciwko policjanta, ocierając łzy.
- Niestety nie wiem – jak na
zawołanie pojawiła się karetka. Vanessę i Justina wzięli na nosze. Opatrzyli
rany Justina i jak się okazało nie odniósł poważnych obrażeń. Miał rozciętą
wargę, poobijane żebra i masę siniaków na całym ciele.
- Ktoś jej wstrzyknął środek
usypiający – skwitował sanitariusz. Justin podszedł wolno do noszy i pogładził
dziewczynę po policzku.
_______________________________________________________
Tak, Justin znalazł Vanessę ;) Miał być jeszcze jeden rozdział bez niej, ale trudno, tak jakoś wyszło.
Mam zamiar zmienić wygląd bloga bo tan jest taki... prymitywny? Tak, to chyba dobre określenie.
Zapraszam na moje nowe opowiadanie: livewithlove-vanstin.blogspot.com
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Awwwww, boskie ;D Troche trzeba było czekać ale się opłacało xd
OdpowiedzUsuń@Natala_Official
nareszcie ją odnalazł *.* OMG. wreszcie będzie tak jak dawniej <3
OdpowiedzUsuńw końcu! a teraz pozwól że zajmę się Robertem i go zabije jak planowałam :) czekam na kolejny! i ma być szybciej ;D @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńJejuuuuu, coraz lepiej w końcu <3
OdpowiedzUsuń@carolina687
W końcu ją znalazł.Na szczęście.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.Nie mogę się już doczekać.
<3
@nastiily
Awww<3 W końcu ją odnalazł.... Mam nadzieje ze teraz beda mogli nacieszyc spokojem, miloscia i szczesciem :) co do wydladu bloga .... Bardzo podoba mi sie nowy wyglad choc stary tez byl fajny *-*
OdpowiedzUsuńOjejciu odnalazł ją tylko szkoda, że w takich okolicznościach :( :) Czekam na NN. :*
OdpowiedzUsuńNo i przeczytałam twojego drugiego bloga. GENIALNIE! < 3 Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńCo prawda długo strasznie czekałam i już myślałam że nic nie napiszesz , ale no jest !!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO , TWÓJ BLOG JEST WSPANIAŁY I WYGLĄD BLOGA RÓWNIEŻ :0 BŁAGAM NAPISZ SZYBKO NASTĘPNY I DO TWOJEGO DRUGIEGO BLOGU TEŻ BO BARDZO MNIE INTERESUJĄ TE TWOJE BLOGI ;)
OdpowiedzUsuńNIE WIEM CO POWIEDZIEĆ WIĘC... :
OdpowiedzUsuń1. Wygląd bloga jest wspaniały !
2. Twoje opowiadanie jest cudowne , wyjątkowe i piękne !
3. Czekam na następne rozdziały...
4. Czekam także na następne rozdziały w Twoim drugim blogu bo bardzo mnie zainteresował !
5. BŁAGAM NAPISZ SZYBKO KOLEJNE ROZDZIAŁY ODRAZU DO JEDNEGO I DRUGIEGO BLOGA !