piątek, 16 listopada 2012

Dziewiąty cz. II


Justin obejrzał się energicznie za siebie. Uśmiechnął się na widok zjawy, która stała za nim.
- Już niedługo – powiedziała i zniknęła. Szatyn podbiegł w to miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się zjawa. Obrócił się ponownie, jakby mając nadzieje, że zobaczy ją za swoimi plecami.
- Zwariowałem – szepnął do siebie, kręcąc głową. – Kompletnie oszalałem – powiedział, jak gdyby chciał potwierdzić swoją poprzednią wypowiedź.
Poprawił kaptur bluzy i kierował się ku wyjściu z parku. Veronica kompletnie zawładnęła jego myślami. Przez ostatnie dwa tygodnie pojawiała się nieoczekiwanie, zwykle o tej samej porze, powtarzając te same słowa. „Już niedługo”. Chłopak zastanawiał się co to może oznaczać. Te dwa słowa miały tyle znaczeń, że sam już się w tym pogubił.
Ostatni tydzień był najbardziej przytłaczającym tygodniem w jego życiu. Smutny wzrok ludzi na korytarzu szkolnym i nauczycieli, dołował go coraz bardziej. Mimo, że oni chcieli być dla niego mili, on cierpiał jeszcze bardziej. W duszy dziękował Bogu, że nadszedł piątek.
Wchodził do domu, kiedy zadzwonił do niego Eduardo. Razem z Christianem byli w Nowym Jorku na wyścigach samochodowych. Chłopaka zdziwiło to, że dzwonią do niego o tak późnej porze, jednak odebrał.
- Tak? – powiedział zachrypniętym głosem.
- Justin słuchaj, znaleźliśmy Vanessę – chłopak zaniemówił. Poczuł jak jego serce przestaje bić na moment, aby zaraz potem przyśpieszyć ze zdwojoną siłą.
- Co? – wydusił.
- Znaleźliśmy Vanessę. Jest w jakiejś melinie z tym całym Robertem i z tego co widzę, nie jest za trzeźwa – Justin wbiegł do domu i wzrokiem odszukał swoich rodziców.
- Nie spuszczaj jej z oczu. Ja zadzwonię do policjanta, który prowadzi śledztwo, a ty do Nicole. Jeżeli coś się zacznie dziać, od razu do mnie dzwoń. Wyślij mi adres na komórkę – chłopak szybko wybrał prywatny numer policjanta. Podał mu najświeższe informacje. Zaraz potem usłyszał dzwonek do drzwi. Jego rodzice jak najszybciej otworzyli drzwi i do domu weszli kolejno rodzice Nicole, Alex, Nicole i Shean. Przyjaciele podbiegli do Justina i mocno go przytulili.
- Musimy ją tutaj przywieść – powiedział Shean, a ojciec Justina poinformował ich, że muszą jechać. Wsiedli do dwóch radiowozów zaparkowanych pod domem Justina. Chłopak nawet nie pamiętał ile jechali. Wiedział tylko, że co chwila informował śledczego na temat zmiany położenia Vanessy.
Wysiadł przed wielkim wieżowcem. Przed budynkiem stał Christian i Eduardo. Justin od razu podbiegł do nich i przytulił mocno.
- Dzięki – powiedział. Chłopaki podali kilka informacji śledczemu, a zaraz potem on i kilka innych policjantów zaczęli wchodzić do budynku.
- Ty tutaj zostajesz – spojrzał na Justina, który podrygiwał ze złości.
- Nie mogę pozwolić, żeby była tam sama – niemal krzyknął.
- Przez dość długi okres czasu radziła sobie sama, więc teraz też sobie poradzi – powiedział ostro policjant, a Justina wmurowało. Christian podszedł do niego i złapał za ramię.
- Poradzi sobie – wyszeptał. Justin pod naciskiem dłoni chłopaka usiadł na krawężniku.
- Mam tak po prostu siedzieć? – wymruczał.
- Musisz – odezwała się Alex. – Mnie też to nie jest na rękę – Justin rozejrzał się dookoła. Poczuł obok siebie jej obecność.
- Nikt mnie nie widzi – wyszeptała. – Jej tam nie ma. Robert zorientował się, że Christian i Eduardo go śledzą – Justin spojrzał się przerażony na dziewczynę. Ta przyłożyła palec do ust, na znak tego, że Justin ma się nie odzywać.
- Są w jakiejś melinie. Nie wiem dokładnie gdzie. Tylko tyle mogę ci pomóc – chłopak spojrzał się na Christiana.
- Gdzie znaleźliście Vanessę? – wstał energicznie. Wszyscy spojrzeli się na niego zaskoczeni.
- W jakiejś melinie jakieś sześć przecznic stąd – wyrecytował zdezorientowany Christian.
- W którą stronę?
- Przez park i prosto – blondyn wskazał Justinowi drogę dłonią. Ten wyruszył jak torpeda. Zza pleców dochodziły go jakieś krzyki, a następnie głos policjanta. Justin biegł ile sił w nogach. Czuł, że Vannesie dzieje się coś złego.
Z każdą kolejną przecznicą znajdował się w coraz to bardziej niebezpiecznej dzielnicy.
- W lewo – usłyszał w głowie głos Victorii. Ten posłusznie skręcił i w przeciągu jakiś dziesięciu minut znalazł się przed opuszczonym domem. Na podwórku walały się butelki i wraki ludzi.
- Jest na górze – Victoria stanęła przed nim, a następnie się rozpłynęła. Justin zwolnił kroku, tak aby nie rzucać się w oczy. Przedarł się przez tłum ludzi, którzy co chwila częstowali go różnymi rodzajami alkoholu.
Nie mógł uwierzyć, że Vanessa popadła w takie towarzystwo. Był, jednak pewien, że nie zrobiła tego z własnej woli. To on jej nie pomógł na tyle, ile było go stać.
Wszedł na górę i zaglądał kolejno do każdego z pomieszczeń. W jednym z nich jego uwagę przykuła całująca się para. Zamknąłby drzwi, gdyby nie usłyszał głosu Vanessy.
Wpadł do pokoju i oderwał chłopaka od dziewczyny.
- Justin? – brunetka zaśmiała się perliście, a następnie przewróciła na ziemię, tracąc równowagę. Chłopak podbiegł do niej, a zaraz potem poczuł na policzku czyjąś pięść.
- Dzisiaj moja kolej! – facet wydarł się na niego. Jego słowa mocniej zabolały chłopaka, niż cios.
- Odpieprz się od niej! – rzucił się na wysokiego chłopaka i zaczął okładać go pięściami. Jednak zaraz potem ktoś go od niego odciągnął.
- Kogo my tutaj mamy? – Robert uśmiechnął się ironicznie. Justin zaczął się wyrywać, ale czwórka facetów, która trzymała go za ramiona, pozwalała na wykopy nogami.
- Nie szarp się tak – powiedział któryś z nich. Justin uspokoił się na moment szukając wzrokiem Vanessy. Ta siedziała na podłodze i bacznie przyglądała się całej sytuacji.
Nie poznał jej. Była ubrana w ciemne, obcisłe ubrania i wysokie szpilki. Zza bluzki wystawał jej kawałek koronki od biustonosza. Miała na twarzy mocny makijaż, a usta podkreślone czerwoną szminką. Włosy wyprostowane i upięte do góry.
- Masz obstawę? – Robert stanął przed Justinem.
- Nie – chłopak warknął.
- Zróbcie z nim coś – brunet zerknął na czterech chłopaków, którzy trzymali Justina za ramiona. Podszedł do chłopaka, który dobierał się do Vanessy. – Innym razem ci się poszczęści – zaśmiał się i dał znak, aby wyszedł z pokoju. Potem podszedł do Vanessy i pomógł jej wstać z podłogi. Ta bacznie przyglądała się Justinowi, jak gdyby próbowała sobie kogoś przypomnieć. W tym samym momencie chłopak dostał potężny cios w brzuch i zgiął się w pół, wydając z siebie cichy jęk.
- Justin! – Vanessa nagle oprzytomniała. Wyrwała się z objęć Roberta i podbiegła do leżącego Justina. Obięła dłońmi jego twarz. Nie mu dane długo cieszyć się tą chwilą, gdyż zaraz potem Robert odciągnął ją od leżącego chłopaka.
- Puść mnie! – dziewczyna targała się na wszystkie strony. W tym samym momencie w stronę Justina powędrował kolejny cios. – Przepraszam – szatynka załkała, kiedy zamykały się za nią drzwi.
Justin wstał z podłogi i spojrzał na twarze mężczyzn.
- Zaraz zacznie się rzucać – zaśmiał się któryś z nich, a w stronę chłopaka poleciała kolejna dawka ciosów. Po kilkunastu z nich Justin zdążył się przyzwyczaić do coraz to gorszego bólu.
- Cholera, gliny – powiedział któryś z nich i cała czwórka zmyła się z pomieszczenia. Szatyn rozejrzał się po pomieszczeniu i wolno podniósł. Jego podbrzusze przeszywał ból, lecz mimo tego wiedziony głosem Victorii wyszedł na korytarz. Na dole usłyszał strzały. Zapomniawszy o bólu niemal zbiegł po schodach rozglądając się wśród ludzi. Wszyscy kłębili się, przewracając nawzajem. Ktoś podszedł do niego i wyprowadził na zewnątrz. Podbiegła do niego mama i przyglądała z przerażeniem. Nie powiedziała jednak nic. Objęła tylko jego twarz i pocałowała w czoło.
- Jesteś dzielny – wyszeptała.
Każdy przyglądał mu się z niepokojem. Jego widok przerażał. Zakrwawiona i posiniaczona twarz, zgarbiona postawa i potargane ubrania.
- Gdzie jest Vanessa? – wyszeptał w stronę przyjaciół, którzy spojrzeli jednocześnie w jednym kierunku. Justin spojrzał w to samo miejsce i wstąpiła w niego radość pomieszana z bólem, niepewnością i strachem.
Któryś z policjantów wynosił właśnie na dłoniach nieprzytomną Vanessę. Położył ją w radiowozie.
- Karetka zaraz będzie – spojrzał się znacząco na Justina, który podszedł do nieprzytomnej dziewczyny.
- Co z nią? – mama Nicole stanęła razem ze swoim mężem naprzeciwko policjanta, ocierając łzy.
- Niestety nie wiem – jak na zawołanie pojawiła się karetka. Vanessę i Justina wzięli na nosze. Opatrzyli rany Justina i jak się okazało nie odniósł poważnych obrażeń. Miał rozciętą wargę, poobijane żebra i masę siniaków na całym ciele.
- Ktoś jej wstrzyknął środek usypiający – skwitował sanitariusz. Justin podszedł wolno do noszy i pogładził dziewczynę po policzku.
_______________________________________________________

Tak, Justin znalazł Vanessę ;) Miał być jeszcze jeden rozdział bez niej, ale trudno, tak jakoś wyszło.
Mam zamiar zmienić wygląd bloga bo tan jest taki... prymitywny? Tak, to chyba dobre określenie.
Zapraszam na moje nowe opowiadanie: livewithlove-vanstin.blogspot.com

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

10 komentarzy:

  1. Awwwww, boskie ;D Troche trzeba było czekać ale się opłacało xd
    @Natala_Official

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie ją odnalazł *.* OMG. wreszcie będzie tak jak dawniej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. w końcu! a teraz pozwól że zajmę się Robertem i go zabije jak planowałam :) czekam na kolejny! i ma być szybciej ;D @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuuuuu, coraz lepiej w końcu <3


    @carolina687

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu ją znalazł.Na szczęście.
    Czekam na następny.Nie mogę się już doczekać.
    <3
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww<3 W końcu ją odnalazł.... Mam nadzieje ze teraz beda mogli nacieszyc spokojem, miloscia i szczesciem :) co do wydladu bloga .... Bardzo podoba mi sie nowy wyglad choc stary tez byl fajny *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejciu odnalazł ją tylko szkoda, że w takich okolicznościach :( :) Czekam na NN. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No i przeczytałam twojego drugiego bloga. GENIALNIE! < 3 Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Co prawda długo strasznie czekałam i już myślałam że nic nie napiszesz , ale no jest !!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO , TWÓJ BLOG JEST WSPANIAŁY I WYGLĄD BLOGA RÓWNIEŻ :0 BŁAGAM NAPISZ SZYBKO NASTĘPNY I DO TWOJEGO DRUGIEGO BLOGU TEŻ BO BARDZO MNIE INTERESUJĄ TE TWOJE BLOGI ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ WIĘC... :
    1. Wygląd bloga jest wspaniały !
    2. Twoje opowiadanie jest cudowne , wyjątkowe i piękne !
    3. Czekam na następne rozdziały...
    4. Czekam także na następne rozdziały w Twoim drugim blogu bo bardzo mnie zainteresował !
    5. BŁAGAM NAPISZ SZYBKO KOLEJNE ROZDZIAŁY ODRAZU DO JEDNEGO I DRUGIEGO BLOGA !

    OdpowiedzUsuń