niedziela, 25 listopada 2012

Dziesiąty cz. II


Chłopak rozejrzał się dookoła siebie poszukując wzrokiem jakiegoś lekarza.
- Justin usiądź – wyszeptała niemal niesłyszalnie jego mama.
- Nie chcę – odpowiedział jej chłopak i dalej krążył po szpitalu kuśtykając na jedną nogę.
Roberta zatrzymano jak i masę innych dilerów. Z tego co się okazało było to miejsce ich spotkań, oraz ich „własności”. Jemu, jak i innym zostanie postawionych kilkanaście zarzutów.
- Można wejść – Justin jak strzała wszedł do pomieszczenia w którym znajdowała się Vanessa. Podszedł do łóżka i objął jej dłoń. Pocałował ją delikatnie i rozpłakał się. Nie ze szczęścia, ale dlatego, że nie mógł sobie wybaczyć tego, że wtedy nie porozmawiał z nią na spokojnie.
- Justin polecisz helikopterem z Vanessą – powiedziała do niego Nicole. – Przetransportują ją do szpitala, a potem zaraz do domu. Muszą to zrobić, aby zaoszczędzić jej szoku. Poza tym nic jej nie jest – Justin odszedł od łóżka na krok, aby pozwolić dwóm pielęgniarkom przetransportować dziewczynę na nosze. Poszedł za nimi posłusznie, jak i mama Nicole. Zaraz potem byli w helikopterze. Podróż z Nowego Jorku do Brighton zajęła nam helikopterem około półtorej godziny. Wylądowaliśmy na dachu szpitala. Podano Vanessie jakieś środki nasenne, aby nie obudziła się w czasie drogi. Do domu, przetransportowano ją w karetce. Sanitariusze zanieśli dziewczynę do pokoju i położyli na łóżku.
- Proszę przy niej czuwać – powiedziała do niego młoda kobieta – kiedy się przebudzi musi pan przy niej być i ja uspokoić. Jeżeli coś się będzie dziać, proszę dzwonić – uśmiechnęła się i podeszła do mamy Nicole. Jako opiekun prawny musiała podpisać dokumenty, a zaraz potem sanitariusze odjechali. Szatyn usiadł na brzegu łóżka i zaczął gładzić Vanessę po twarzy.
- Powinna się obudzić za dwie godziny – kobieta usiadła obok chłopaka i złapała Vanessę za dłoń. – Chodź na dół. Zjesz coś – uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie jestem głodny – zaprzeczył, a jego brzuch głośno zaburczał.
- Słyszę – wstała i spojrzała się wymownie na Justina. – Chodź – westchnął i razem z kobietą zszedł na dół. Usiadł przy stole w kuchni, a zaraz potem miał przed sobą kilka kanapek i kubek gorącej herbaty.
- Dziękuję – uśmiechnął się i jak najszybciej zjadł całą porcję. Ponownie podziękował i jak najszybciej znalazł się przy Vanessie. Usiadł na brzegu łóżka i bacznie się w nią wpatrywał. Jej twarz zmieniła się. Cera przyszarzała. Na całym ciele dało się rozpoznać mnóstwo siniaków i zadrapań. Chwycił kurczowo jej dłoń i pocałował ją. Zaraz potem poczuł Jej obecność.
- Witaj Justin – Victoria siedziała na fotelu, tuż obok łóżka. Kiwnął jej porozumiewawczo głową. – Jak się czuje? – wzruszył ramionami.
- Zobaczymy to kiedy się obudzi – powiedział zachrypniętym głosem.
- Za moment – dziewczyna zaśmiała się perliście. Justin odruchowo spojrzał na Vanessę, której zaczęły drgać powieki. Victoria „przypłynęła” do chłopaka i położyła dłoń na jego ramieniu. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile jeszcze trudności cię czeka – uśmiechnęła się smutno – najgorsze przed tobą. – dokończyła i rozpłynęła się w powietrzu.
Nie wiedział co powiedzieć. Był przerażony. Jego serce biło jak oszalałe. Analizował ostatnie wydarzenia i nie sądził, że może spotkać go coś gorszego. Niewiedza o tym czy osoba, którą kocha żyje, czy też nie, wydawała się dla niego najgorsza.
Rozejrzał się po dokładnie posprzątanym pokoju. Wszystko było tutaj takie, jak widział poprzednio. Każda rzecz stała na swoim miejscu.
Poczuł ruch obok mnie. Błyskawicznie przerzucił wzrok na Vanessę. Jej powieki drgały, a usta chciały coś powiedzieć. Pochylił się nad nią i złapał za dłoń. Otworzyła wolno oczy i spojrzała się na Justina zdezorientowana.
- Justin? – wolno się podniosła. Usiadł obok niej i uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć – powiedział, na co Vanessa jeszcze bardziej się zmieszała.
- Co ja tutaj robię? – rozejrzała się dookoła siebie.
- Przetransportowano cię tutaj ze szpitala. Chciano ci zaoszczędzić szoku – jej wzrok przestał wodzić jak oszalały po przedmiotach. Skupił się na chłopaku. Jednak zaraz zaszedł łzami.
Przytulił ją mocno do siebie. Ona mocno oplotła Justina dłońmi w pasie.
- Wszystko jest okej – wyszeptał, na co Vanessa jedynie głośno pociągła nosem.
- Nie jest – w końcu odpowiedziała po chwili przerwy.
- W tym momencie jest. Jesteś ze mną. Reszta dojedzie tutaj za jakieś pięć godzin. Wszystko jest dobrze – chciał uwierzyć we własne słowa. Wizyta Victorii jednak mocno zmieniła poglądy Justina.
- Czemu nie jesteś na mnie zły? Może to by mniej bolało bo wiedziałbym, że chowasz do mnie jakąś urazę, a teraz… teraz jesteś dla mnie za dobry – zaśmiał się delikatnie i pocałował w czubek głowy.
- Bo nie potrafię się na ciebie gniewać – usłyszał jak dziewczyna ziewa. – Połóż się spać. Będę tutaj – kiwnęła głową i ułożyła się w łóżku. Zamknęła oczy, a po chwili zapadła w sen. Szatyn zszedł na dół i skierował się do kuchni.
- Obudziła się – powiedział do mamy Nicole. Kobieta energicznie obejrzała się w jego stronę i już kierowała się w kierunku schodów. – Zasnęła – wyprostował swoją wypowiedź, a kobieta wróciła do poprzednich czynności.
- Przyjadą tutaj za jakieś cztery godziny. Idź do siebie. Prześpij się. Kiedy się obudzi zadzwonimy po ciebie – uśmiechnęła się delikatnie, a Justin dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jest zmęczony. Kiwnął twierdząco głową i pożegnał się z kobietą.
Kiedy był w domu od razu poszedł do swojego pokoju. Wziął prysznic, przebrał się w dresy, a kiedy położył się na łóżku od razu zmorzył go sen.
Dobiegł go dźwięk komórki. Zignorowałby to, gdyby na wyświetlaczu nie widniał numer Sheana. Odebrał.
- Justin możesz przyjechać? – usłyszał jego zaniepokojony głos. Wzrokiem odszukał budzika elektrycznego. Była pierwsza w nocy.
- Co się dzieje? – szybko zgrzebał się z łóżka i wyjął z szafy spodnie, koszulkę, oraz bluzę, które miał na siebie zaraz założyć.
- Z Vanessą dzieje się coś złego – jego serce przyśpieszyło. Jak najszybciej założył spodnie i koszulkę, biegnąc w stronę pokoju rodziców.
- Co dokładnie? – powiedział drżącym głosem.
- Sami nie wiemy. Postawiła cały dom na nogi w środku nocy, krzycząc, że czegoś potrzebuje – zamarł. Narkotyki – przeleciało mu przez głowę.
- Zaraz tam będę – powiedział i otworzyłem drzwi do sypialni rodziców. – Muszę jechać do Vanessy – dorośli zerwali się na nogi. Spojrzeli się na Justina jak na wariata.
- Justin co się dzieje? – tata założył szlafrok i podszedł do niego.
- Nie wiem. Na pewno nic dobrego – powiedział i chwycił z komody klucze od auta. Zbiegł na dół, kierując się do garażu. W głowie huczały mu słowa Victorii „Teraz będzie tylko gorzej”.
Justin sam nie wiedział, kiedy znalazł się po domem Vanessy. Ojczym Nicole niemal wybiegł mu na spotkanie.
- Nie wiemy co się z nią dzieje – powiedział prowadząc go na górę. Już z dołu mógł usłyszeć jej przeraźliwe wrzaski.
- Chyba ja niestety wiem – wpadł do jej pokoju. Jej widok przeraził Justina. Shean z Nicole próbowali ją jakoś opanować. Cała drżała ze złości. Całe jej ciało błyszczało do potu. Na jej usta cisnęły się coraz gorsze obelgi w ich kierunku. Mama Nicole, próbowała coś jej powiedzieć, lecz ta nie pozwalała do siebie dotrzeć.
- Vanessa – zwrócił się do niej. Jednak nie zareagowała – Vanessa! – powtórzył krzycząc.
- Zostawcie mnie! – krzyknęła w stronę rodzeństwa. Justin kiwnął głową w ich stronę. Podszedł do Vanessy i złapał ją za nadgarstki. Zaczęła się szarpać i kopać szatyna po nogach. W pewnym momencie spróbowała go uderzyć.
- Vanessa, posłuchaj mnie! – Justin krzyknął w jej kierunku rozpaczliwym głosem. Ta jednak coraz bardziej zaczynała się rzucać i wyrywać. Jej krzyki przeradzały się w pisk. Po chwili padła na ziemię, zwinęła się w kłębek i zaniosła płaczem.
- To boli – wyłkała. Szatyn uklęknął obok niej i pogładził ją po głowie trzęsącą się dłonią.
- Może zadzwonić na pogotowie? – mama Nicole podeszła do niego roztrzęsiona. Spojrzał się na czwórkę, która stała w drzwiach. Nicole płakała wtulona w ojczyma, Shean zasłonił usta dłonią i powstrzymywał łzy.
- Na razie nie trzeba. Lepiej będzie jeśli wyjdziecie – szepnął i kiwnął w stronę czwórki.
- Na pewno? – Shean podszedł do matki i pociągnął ją w stronę drzwi.
- Tak. Już jest dobrze – odpowiedział kobiecie. Zaraz potem zamknęły się za nimi drzwi, zostawiając Justina i Vanessę w pokoju. Chłopak wiedział, że Victoria ostrzegła go przed najgorszym.
_______________________________________

Jest następny rozdział. Nareszcie. Strasznie trudno było mi go napisać, a szczególnie wątek z wrzeszczącą, kopiącą itc. Vanessą.
Zauważyłam, że jest Was coraz mniej. Nie podoba się wam? Jeżeli coś jest nie tak, piszcie w komentarzach. 
Następny rozdział, postaram się dodać w tym tygodniu, jeżeli czas na to pozwoli.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


15 komentarzy:

  1. boję się tego najgorszego ..
    wszystko jest okej.. po prostu czytelnicy mają mniej czasu - szkoła.. genialny rozdział. czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  2. DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?! boję się o nich ;( czekam na kolejny :*** @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest dobrze.Uwielbiam to opowiadanie mam nadzieję,że będzie częściej.Czekam na nn.

    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  4. nie podoba ? błaagam .. jedyne co mi się tu nie podoba to, to że przerywasz w takim momencie ;p
    wciągający rozdział ;)

    Caroline_jb2202

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW ! brak słów ! ♥________♥

    OdpowiedzUsuń
  6. !!!!!!!!!!! Czemu w takim momencie koniec ???
    Rozdział super, trzymający w napięciu !! UBUSTWIAM CB <3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahhhhhhhhhhhhhh, dzieje sie *_* :D
    Czekam z niecierpliowścia na nastepny <3


    @carolina687

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba mój ulubiony bloog. Kocham twój sposób pisnia i to że nie gubisz się w odmianie przez osoby, co wilu udziom się zdarza.
    Czekam na nexta ^^ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Genilalnie piszesz! Vanessa będzie teraz przechodziła piekło, Justin zresztą też. Wiadomo narkotyki to piekło. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. SWietnie piszesz...Naprawde. To bardzo wyjatkowy i niespotykany blog, co pewnie wiesz, ale... Hmm rozumiem ze masz swoj jakis 'plan' w glowie jak to rozegrac,jednak odrobinka pozytywizmu by nie zaszkodzila bo blog staje sie coraz bardziej uciazliwy.Co nie zmienia faktu ze go uwielbiam bo jest piekny.Tylko moglo by sie dziac troche wiecej pozytywnych rzeczy. Taka mala rada. nie przestawaj pisac i przelewaj swoja wene na rozdzialy jak najszybciej <3
    mozesz mnie inf ? na twitterze @lollybiebsxO

    OdpowiedzUsuń
  11. http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/600433_497469940275244_1911374406_n.jpg - TO ZDJ OD RAZU SKOJARZYLO MI SIE Z TWOIM BLOGIEM ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej ależ ona się zmieniła niedawno co była nieśmiałą dziewczyną, że ja do niej chłopak coś powiedział robiła się całą czerwona. A teraz stałą się dziwką która zrobiła by wszystko dla narkotyków. Niezły przebieg akcji. Chociaż ja wolałam ją jak byłą tą nieśmiałą dziewczyną niż teraz....
    @igrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  13. BLOG JEST NIEZIEMSKI!!! Piszesz jak mało kto :)Czytam twoje dwa opowiadania i za każdym razem nie mogę doczekać się następnego rodziału :) Mam nadzieję, że Justin i Vanessa uporają się z tym wszystkim. Dodaj szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ! Tyle czekałam na nowy rozdział i w końcu takowy sie pojawił ❤. Jest cudowny, cóż wiecej mówić czekam na następny :) i oczywiście zapraszam do mnie, mam nadzieje ze wyrazisz swoją opinie z góry dziekuje :)
    www.story-about-chanel-and-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak długo czekałam. Boję się.. że Jus będzie znowu nieszczęśliwy. Fajny rozdział.

    OdpowiedzUsuń