Dziewczyna przetarła leniwie oczy
rozglądając się dookoła. Jednak jej dobry humor od razu prysnął, gdy zdała
sobie sprawę gdzie się znajduje. Zerknęła na elektryczny zegarek obok łóżka.
Czerwone cyfry wyświetlały siódmą dwie.
- Już nie śpisz? – Usłyszała znienawidzony
głos.
- Nie. – Odburknęła wstając z łóżka. Robert
złapał ją za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Gdzie się wybierasz? – Zaczął całować ją
po szyi.
- Pod prysznic – Vanessa zaczęła się
rzucać, kiedy pocałunki Roberta były coraz zachłanniejsze. – Zostaw mnie! –
Krzyknęła, a oszołomiony jej zachowaniem chłopak, puścił ją.
- Złość piękności szkodzi – zaśmiał się,
kiedy brunetka zamykała za sobą drzwi od łazienki.
Justin
- Nie wie pan czemu dziewczyna mogła uciec?
– Policjant zerkał na chłopaka przerywając notowanie w zeszycie.
- Mówiłem już wcześniej – Justin odszukał
wzrokiem mamy, która automatycznie podeszła do niego i położyła dłoń na
ramieniu chłopka.
- Czyli znalazł pan u niej narkotyki? –
Mężczyzna wstał z obrotowego fotela i usiadł na rogu biurka, jak gdyby chciał
rozprostować nogi, po ponad godzinnym przesłuchiwaniu chłopaka i siedzeniu
ciągle w tej samej pozycji.
- Nie wiem co to do cholery było! – Justin
wstał energicznie z krzesełka, strącając jednocześnie z ramienia dłoń mamy.
- Justin… - Pattie próbowała przemówić do
syna, jednak z jej oczu po raz kolejny tego dnia poleciały łzy.
- Uspokój się. Chcę po prostu upewnić się
co do twoich zeznań – policjant śledził krążącego w kółko chłopaka.
- Trzeci raz zadając to samo pytanie? –
Justin zaśmiał się ironicznie pod nosem.
- Myślę, że dzisiaj już nic nie wskóramy. I
ja, i ty, i twoi rodzice, jesteśmy wyczerpani – mężczyzna kolejno przejechał
wzrokiem po osobach znajdujących się w pomieszczeniu. – Jeżeli będziemy
potrzebować jeszcze jakichkolwiek informacji, będziemy w kontakcie. –
Uśmiechnął się pobłażliwie do Pattie i Jerremiego, którzy odetchnęli z ulgą.
Justin jak na zawołanie, zaczął podążać szybkim krokiem do wyjścia.
- Do widzenia – wycedził przez zęby
zamykając z hukiem za sobą drzwi. Jak najszybciej kierował się do wyjścia z
tego przygnębiającego budynku. Słyszał nawołującą go matkę i ojca, jednak nie
miał ochoty teraz z nimi rozmawiać. Kierował się w jednym kierunku. Na plażę.
Sam nie wiedział, kiedy tutaj się znalazł. Rozejrzał
się dookoła. Była końcówka września i dało się rozpoznać pierwsze oznaki
jesieni. Poczuł na twarzy przyjemny powiew wiatru. Wiedział, że będzie obok
niego. Skręcił głowę w prawo, a jego kąciku ust wygięły się nieznacznie do
góry.
- Victoria – wyszeptał. Zjawa uśmiechnęła
się do niego.
- Nie jestem prawdziwa. Nikt mnie nie widzi
oprócz ciebie. Jestem wytworem twojej wyobraźni – wyrecytowała.
- Wiem – chłopak spuścił głowę, jak gdyby
się zawstydził.
- Chciałam ci powiedzieć, żebyś się nie
poddawał. Uwierz, a sprawy przybiorą inny obrót – dziewczyna uśmiechnęła się do
niego. Dłonią chciała pogłaskać jego policzek, ale jej struktura „przepłynęła”
przez twarz chłopaka. – Przepraszam. – Nastała chwila ciszy, a chłopak spojrzał
się z wyrzutem na zjawę.
- Jak mam uwierzyć, skoro nie wiadomo gdzie
jest, czy wszystko z nią jest dobrze. Nie wiem nawet czy żyje! – Niemal
wykrzyczał ostatnie zdanie. Z jego oczu popłynęła kolejna porcja łez.
Przyzwyczaił się do nich. Przez ostatnie trzy tygodnie były jego towarzyszkami.
Co chwila z jakiegoś błahego powodu spływały po jego policzkach.
- Ona żyje.
- Skąd możesz to wiedzieć skoro jesteś
jedynie wytworem mojej wyobraźni? – Justin spojrzał się na postać oskarżycielskim
wzrokiem. Ona ponownie się uśmiechnęła do niego.
- Po prostu wiem. – Spojrzeli na siebie
oboje. Zjawa patrzyła się mu w oczy, jak gdyby chciała je przeniknąć. Chłopak
co chwila chciał coś powiedzieć, ale od razu milkł.
- Czy ja zwariowałem? – Victoria zaśmiała
się perliście i spojrzała czule na chłopaka.
- Nie. Po prostu nie masz się do kogo
zwrócić w tych chwilach, a ja jestem twoją „tarczą” – Justin przejechał dłonią
po karku i zamknął oczy. W oddali mógł słyszeć nawoływania swojej mamy. – Tylko
uwierz. – Echo głosu Victorii zabrzmiało mu w uszach.
- Justin! Justin! – Spanikowana kobieta
podbiegła do chłopaka i objęła najmocniej jak potrafiła. – Nie rób tego więcej
okej? – Spojrzała się na syna. Jej oczy były całe przepełnione bólem i troską. Justin
rozejrzał się dookoła. W oddali zobaczył ojca, który ukradkiem ścierał łzy z
policzków.
- Przepraszam – zachrypiał. – Po prostu
musiałem tutaj przyjść. To wszystko mnie przerasta. – Wzrokiem omiótł twarz
matki i mocno objął jej szyję ramionami. – Tylko wy mi zostaliście – Jego twarz
znowu zaczęły pokrywać stróżki łez. Dłonie kobiety delikatnie gładziły jego
plecy. Tak strasznie bała się o syna. Nigdy nie spodziewała się, że jej dziecko
będzie musiało udźwignąć tak wielki bagaż uczuciowy. Czasami, późnymi
wieczorami, zastanawiała się, czy gdyby znalazła się na miejscu jej syna dałaby
sobie z tym wszystkim radę. Jej odpowiedź była jednoznaczna. Nie dałaby sobie
rady. Była dumna z syna, że mimo wszystko, funkcjonuje jak człowiek. Mimo, że
od trzech tygodni na jego twarzy najczęściej goszczą łzy, a jego ulubionym
zajęciem jest, wręcz histeryczne, upodobnianie każdej dziewczyny do Vanessy,
była z niego dumna.
Zerknęła na swojego męża, który podszedł do
nich i poklepał chłopaka delikatnie po plecach.
- Chodźmy do domu – powiedział ściszonym
głosem. W ostatnich dniach, tylko w taki sposób zwracał się do syna. Ściszonym
i spokojnym głosem.
- Tata ma rację. Wracajmy – kobieta zerknęła
czule na chłopaka, który ocierał policzki.
- Wracajmy. – Szatyn włożył dłonie do
kieszeni i przyjął, charakterystyczną dla siebie, skuloną pozę. – Jutro szkoła –
wyszeptał, a rodzice spojrzeli się na niego zaskoczeni.
- Idziesz do szkoły? – Kobieta uśmiechnęła
się do chłopaka.
- Muszę iść jeszcze po notatki do Nicole.
Nie czekajcie na mnie z kolacją – powiedział pod nosem i odszedł od rodziców,
którzy odprowadzi go wzrokiem do zakrętu.
W jego głowie kłębiło się wiele myśli. Od
tygodnia dręczył go ten sam koszmar. Co noc budził się spocony i przerażony. Co
nocy upewniał się, że sen nie jest prawdą. Przez conocny koszmar już nie raz
miał myśli samobójcze. Zawsze w tym samym momencie odzyskiwał świadomość i
wsypywał garść tabletek z powrotem do pojemniczka. W samotnych chwilach,
uśmiechał się przez łzy, kiedy przed oczami pojawiała się mu Vanessa. Jednak
zaraz potem znikała, a on po raz kolejny zostawał sam.
Zmierzwił włosy dłońmi i skręcił do domu
Nicole. Zapukał do drzwi, które po kilku chwilach otworzył mu Shean.
- Cześć. – Przywitał go ponurą miną i
zaprosił gestem dłoni do środka. – Masz jakieś nowe informacje? – Justin nerwowo
zerknął przez ramię, na bruneta i pokręcił przecząco głową.
- Jest Nicole?
- Na górze w swoim pokoju. Idź do niej –
chłopak przytaknął głową i zaczął wbiegać po schodach, przeskakując co drugi
stopień. Zapukał do drzwi dziewczyny, a kiedy usłyszał ciche pozwolenie, wszedł
do środka.
- Wiesz coś? – Energicznie wstała z łóżka i
podeszła do Justina.
- Nie – wyszeptał i przygnębiającym
wzrokiem zjechał dziewczynę. Miała na sobie stare, rozciągnięte dresy,
niestaranną fryzurę i żadnego makijażu. – Chciałem wziąć notatki ze szkoły.
- Wracasz? – Brunetka spojrzała się
zdziwiona na chłopaka.
- Muszę. Muszę wrócić przynajmniej w pewnym
stopniu do normalnego życia. – Dziewczyna pokiwała porozumiewawczo głową i
zaczęła wyciągać kolejne zeszyty i podawała je chłopakowi.
- Wierzysz? – Justin spojrzał się na
dziewczynę pytająco.
- W co?
- Że znajdziemy Vanessę – Nicole otarła
łzy, a chłopak objął ją, powstrzymując jednocześnie swoje łzy.
- Staram się – poczuł, że pęka. Jego serce
jest łamane na pół. Ból przeszył jego klatkę piersiową, a on zaszlochał głośno.
– Tak cholernie chcę uwierzyć.
___________________________________________
W końcu zmotywowałam się i dodałam rozdział. Nie spodziewałam się, że uda mi się go napisać tak "lekko" jednak nie jestem do końca usatysfakcjonowana końcowym efektem.
Jednak może kilka słów o mnie i o blogu.
Zaczęłam blogować w 2010 roku na portalu Onet, pod nickiem "Smile". Blog został założony 17.12.2010 roku. Oprócz tego, prowadzę jeszcze dwa opowiadania. Pozostałe dwa blogi mam zamiar przenieść w jak najszybszym czasie na blogspot z powodów, które zapewne wszyscy znamy. Onet strasznie zawodzi w ostatnim czasie i ludzie niechętnie komentują, czy nawet czytają. Mam nadzieję, że moje opowiadanie przypadnie wam do gustu i będzie tutaj bardzo dużo szczerych opinii.
Chciałam się odnieść do ostatnich komentarzu. W jednym pojawiło się stwierdzenie, że strasznie dużo blogów nawiązuje do narkotyków pod wpływem czytelników, bo oni po prostu tego oczekują. Już, już wyjaśniam. Rozdziały były pisane od czerwca zeszłego roku do marca tego roku, kiedy nie miałam dostępu do internetu, więc nie wiedziałam "co w trawie piszczy".
To tyle. Mam do was jeszcze małą prośbę. Jeżeli już macie ochotę napisać komentarz, za co bardzo dziękuję, napiszcie do sądzicie o rozdziale, co wam się podoba, a co nie. Na prawdę komentarze typu "Świetne! Dawaj NN." mnie nie interesują.
Jeżeli chcecie być informowani na TT, lub GG zostawcie nick/numer w komentarzu.
nieco krótszy niż inne i nieco za mało wyjaśnia, praktycznie nie ma żadnych nowych informacji, ale ogólnie jest okej, czekam na następny, bo jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuń@paulaalovesjb
moją opinię o blogu już znasz, więc nie widzę potrzeby powtarzania się :) ja wierzę, że się ułoży między nimi i Vanessa zmądrzeje ..
OdpowiedzUsuńhej :) tu @kidrauhlmyhappy ;) kolejny raz zmieniłam nazwę więc baaardzo proszę o informowanie mnie o nn na @swaggyjusteen :) a rozdział świetny <3 czekam :D
OdpowiedzUsuńKochamCię,Świetny blog.. ja sama bym takiego czegoś nigdy nie wymyśliła :3 Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :p
OdpowiedzUsuńa jeszcze się zapytam kiedy mniej więcej będzie następny :D
OdpowiedzUsuńPrzyszły tydzień. Mam do przeniesienia jeszcze dwa blogi i sporo nauki. Postaram się jak najszybciej ;D
Usuńjeśli mam być szczera to nie podoba mi się ten motyw z widzeniem duchów, jakby totalnie wyciągnięte z Księżyca w nowiu. ale to jest tylko moje zdanie. tak poza tym jest ok. szkoda, że tak krótko i bez szczegółów np. kiedy wróci, albo jak zamierza uciec, ale pewnie dowiemy się tego w swoim czasie. jakbyś mogła to informuj mnie na TT @iRyskaa ;) i gdybyś miała ochote i czas to mogłabyś zajrzeć do mnie, bo niedawno założyłam nowego bloga ;] - http://my-holiday-with-kidrauhl.blogspot.com/ POZDRO ;);*
OdpowiedzUsuńTwoje posty są takie autentyczne.. przeczytałam całe opowiadanie. Jesteś świetna. Czuję się jakbym była Justinem. Zapraszam do mnie http://all-around-the-world-with-jb.blogspot.com/ ( :
OdpowiedzUsuńZgodnie z obietnicą przeczytałam wczoraj całego bloga. Bardzo podoba mi się ta historia. Nie powiem, że spłakałam się trochę xd Wcale nie dziwię się Justinowi, Vanessie też nie, ale wkurzyła mnie z tym Robertem. Rozumiem ją, bo jest jej ciężko i w sumie przez całe życie trzymała się na uboczu i tylko to jest dla mnie jedynym wytłumaczeniem jej zachowania.
OdpowiedzUsuńJa też wierzę w to, że ją znajdą i że nareszcie życie Juju i Van nabierze trochę kolorów, a wszystko w miarę ustabilizuje się.
Mówiłaś, że u mnie jest pomieszanie z poplątaniem, ale u Ciebie też dzieje się bardzo dużo, co wręcz uwielbiam, bo przecież akcja musi trwać :D
Uwielbiam, jak Justin wspomina Victorię. Te wspomnienia są przepełnione prawdziwą miłością i w pełni odzwierciedlają to, co czuł do niej.
Co do tych narkotyków, to u mnie też się pojawiły, a pisząc rozdziały wgl nie zwracam uwagi na to, o czym piszą inni. Po prostu chciałam, to napisałam i wszyscy, który sugerują, że piszesz o tym, bo jest taka moda, mogą tak naprawdę pocałować Cię w dupę :) O onecie myślę to samo, nigdy więcej nie założę tam żadnego bloga. Blogspot mistrzem :3
Dziękuję za udzielanie się u mnie, znaczy to dla mnie bardzo, ale to baaardzo dużo :)
Buziaki ;*
ŚWIETNY ; DD
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, nie mogę sie juz doczekać nowego rozdziału, mam nadzieje, ze Justin ja znajdzie i wszystko sobie jakoś wyjaśnią. Czekam ��
OdpowiedzUsuńChce żebyś informowała mnie na GG (34195562) bo na TT tam mam sprawy ze swoim blogiem i ze znajomymi. Tak też miałam bloga na Onet -_- szwankował, usunęłam tamtego bloga i mam opowiadanie na Blogspot. A co do Opowiadania wyśmienite, na pewno nie czytałam jeszcze nigdzie takiego. Przy pierwszej części się rozpłakałam, po prostu gdy płakałam musiałam spojrzeć na zdjęcie Justina to mnie uspokaja ale nie w tym rzecz. Masz tyle czasu do napisania NN rozdziału, to jest bardzo trudne sama pisze i krótsze bo nie mam tyle czasu. Mam prośbę żebyś odwiedziła mojego bloga(http://rozdzialyzjij.blogspot.com/) i skomentowała. Jestem z tobą I czekam ;D
OdpowiedzUsuńdasnfsdasgdfhdfsgdion czekam czekam na następny *______________*
OdpowiedzUsuń@carolina687
@TownOfBelieber możesz mnie informować :*
OdpowiedzUsuńO mój boże przeczytałam dziś wszystko i oczy mam tak czerwone,że szok.Kocham twój poprzedni blog,i ten.Uwielbiam Cię.Dodaj następny.I informuj mnie @nastiily
OdpowiedzUsuńJeszcze żadne opowiadanie tak mnie nie wzruszyło.<3
Matko jats bosko. Dopiero znalazlam twoj blog ale przeczytalam caly. Wiem ze informujesz na TT lub GG ale jakbys mogla informuj mnie na www.hate-love-peace.blogspot.com bo na TT i GG prawie mnie nie ma.. ;(
OdpowiedzUsuń