piątek, 19 października 2012

Epilog cz. I


-No to ma to mniej więcej tak wyglądać że przyprowadzimy do Ciebie Vanessę i bez słowa odejdziemy, a ty się zajmiesz resztą?- od rana siedziałem z Nicole i Alex w parku i obmawiałem plan działania.
-Tylko ma mieć zawiązane oczy. I puścicie sygnał, albo coś w tym stylu żebym wiedział że idzie.- stanąłem przed dziewczynami i już odchodząc uściskałem się z każdą z osobna.
-Powodzenia!- krzyknęły gdy odchodziłem. Odwróciłem się do nich i kiwnąłem głową na znak, że ja mam taką nadzieję. W domu włożyłem szampana do lodówki, poukładałem wszystkie świeczki do koszyka i metrowe pochodnie położyłem na nim. Starannie złożony, czerwony koc po chwili znalazł się, tak jak reszta, w koszyku. Zszedłem na dół, a mama właśnie kończyła „Naszą” wcześniej zaczętą robotę. Nie było tego dużo. Sałatka, jakieś coś podobne do zapiekanki na zimno, truskawki i szampan. I tak włożę jeszcze nutellę. Spojrzałem na zegarek. Jeszcze nawet dobrze południa nie ma, a ja mam prawie wszystko gotowe oprócz siebie. Władowałem wszystko do lodówki i ruszyłem na górę. Pozostało mi tylko czekać.

Vanessa

-Zostaw moje włosy! Zaraz mnie oparzysz tą prostownicą!- ganiałam po całym pokoju. Nie rozumiałam ich. Moje urodziny spędzamy we trzy, a te mnie stroją jak by do miała przyjść cała szkoła.
-To chociaż ci poprawię loki żebyś nie miała takich poplątanych, a Alex Cię pomaluje.- poddałam się. Usiadłam na krzesełku i zamknęłam oczy. Po pół godzinie odeszły ode mnie i pozwoliły mi otworzyć oczy. Alex trzymała przede mną lusterko, a uśmiechnięta Nicole stała obok.
Moim oczom ukazała się nastolatka o dużych brązowych oczach które idealnie podkreślała czarna kredka i długie czarne rzęsy. Na górnej powiece widniała charakterystyczna czarna kreska. Zarumienione delikatnie policzki i brzoskwiniowe usta doskonale pasowały do oczu. Odgarnięte do tyłu włosy były pofalowane, a prosta grzywka obadała na czoło.
-I co?- zapytała się z siebie dumna Nicole.
-Zajebiście.- uściskałam oby dwie.- Ale nie wiem po co to wszystko.
-Niespodzianka.- powiedziały równocześnie. Potem założyły na mnie sukienkę o kolorze jasnego fioletu który wydawał się różowy. Nie miała ramiączek, a pod biustem była podkreślona wstążeczką, a dalej była imitacją bombki która była zaszywana na dole. Mimo moich sprzeciwów nie pozwoliły mi założyć do niej trampek, ale zgodziły się na czarne baleriny. Potem Nicole postanowiła pomalować mi powieki w podobnym kolorze, więc minęło następne trzydzieści minut. Nie pozwoliły mi założyć mojego ulubionego łańcuszka tylko kolczyki który przylegały mi do uszu. Potem dodały cienki pasek na wstążeczce bo jak to one powiedziały „Nic nie pasuje do balerinek”. I tak minęło do siódmej. Posadziły mnie w pokoju, a one pobiegły się szykować. Przejrzałam się w lustrze i nie było tak źle jak mi się wydawało, byłoby lepiej gdyby nie ten gips..

Justin

Rozłożyłem koc na plaży i wziąłem się za wbijanie pochodni. Potem rozłożyłem świeczki i akurat wtedy zadzwonił mój telefon. Stanąłem na baczność wypatrując nadchodzących dziewczyn. Po kilkunastu minutach szły wszystkie trzy. Vanessa zabawnie wymachiwała rękoma. Dziewczyny pomachały do mnie, a ja wydostałem z kieszeni pudełeczko z łańcuszkiem. Kiedy doszły na plażę i były jakieś dziesięć metrów ode mnie ręce zaczęły mi się trząść, a serce podchodzić do gardła. Stanęła tuż obok mnie. Dziewczyny pokazały że trzymają za mnie kciuki i cicho odeszły. Stałem tak obok niej i nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Alex, Nicole? Co wy kombinujecie?!- dziewczyna wyraźnie się denerwowała. Stanąłem za nią, wziąłem głęboki oddech złożyłem jej łańcuszek modląc się, aby to wszystko się udało. Jak najszybciej zapiąłem łańcuszek, a dziewczyna energicznie odwiązała chustkę, którą miała na oczach. Odwróciła się.
-Justin…- wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Odpięła łańcuszek i cisnęła mi go w ręce. Pobiegła do wyjścia, a ja za nią. Nie mogłem pozwolić, aby osoba dla mnie ważna, może najważniejsza odeszła. Odeszła po raz drugi.
-Vanessa. Proszę. Wiem wszystko. Wszystko o twoim bracie.- złapałem dziewczynę za ramiona. Zacząłem mówić do niej, ale ta próbowała się wyrwać.
-Zostaw mnie!- wrzeszczała jak najgłośniej mogła.
-Nie pozwolę Ci odejść. Nie pozwolę odejść osobie którą kocham. Już raz taki błąd popełniłem i nie zrobię tego po raz drugi.- powiedziałem do niej jak najłagodniej mogłem. Dziewczyna zakryła oczy dłońmi i odwróciła się w stronę morza. Puściłem ją. Miałem pewność że nie ucieknie.
-Czemu ty taki jesteś? Czemu nie pozwolisz mi odejść?- dziewczyna zadawała mi pytania płacząc.
-Bo Cię kocham, a wtedy człowiek nie panuje nad tym co robi. Rozumiesz?- stanąłem przed nią. Spojrzała mi w oczy. Objąłem jej twarz dłońmi, a kciukami wycierałem płynące łzy po jej policzku.- Jestem tobą uzależniony, pragnę Cię z minuty na minutę coraz bardziej, chcę poczuć smak Twoich ust, chcę poczuć ciepło Twojego ciała. Kiedy Ciebie nie ma obok mnie wariuję, zachowuję się jak narkoman. Mógłbym kogoś zabić żeby dostać to czego pragnę. Proszę Cię, bądź koło mnie. Nie musisz niczego. Poczekam. Poczekam całą wieczność jeśli tylko będzie trzeba. Straciłem dla Ciebie głowę. Proszę…- dziewczyna spuściła wzrok i wyrwała się delikatnie z uścisków. Stanęła nad brzegiem morza. Wiatr tak jak gdyby ucichł na zawołanie. Co chwilę otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale od razu je zamykała. Po kilku minutach stania i wpatrywania się w swoje własne stopy, wyprostowała się i zaczęła mówić:
-Ja się boję zakochać. Boję się uzależnić od kogoś. Boję się powiedzieć zwykłe „Kocham Cię”. Boję się całować, boje się czuć bliskość ciała, boję się… Ja się po prostu boję się kochać. Boję się pragnąć Cię, boję się wszystkiego. Boję się zatopić w twoich oczach, boję się poczuć smak twoich ust, boję się poczuć smaku twojego ciała, boję się że kiedyś będziesz się musiał dla mnie poświęcić, a ja sobie obiecałam to że nikt nigdy się dla mnie nie poświęci- odwróciła się do mnie przodem. Jej brązowe oczy wpatrywały się teraz w moje.- I że w nikim się nie zakocham. Nawet w ideale.- zbliżyłem się do niej na tyle że mogłem poczuć na swojej szyi jej oddech.
-Nie musisz się mną uzależniać, nie musisz mnie całować, nie musisz zatapiać się w moich oczach, nie musisz mi mówić „Kocham Cię”, jeżeli tylko powiesz odejdę, ale tylko wtedy kiedy będę miał pewność że będziesz szczęśliwa. Nie musimy robić tego co inne pary. Nie musimy być tacy jak inni. Mi wystarczy że jesteś obok. Że mogę zobaczyć twój uśmiech na twarzy.- dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
-Poczekasz?- wyszeptała niepewnie.
-Wieczność.- uśmiechnęliśmy się oboje.- Mogę?- wskazałem na łańcuszek. Ona kiwnęła głową na tak. Obszedłem ją i założyłem łańcuszek na jej szyi. Ta odwróciła się i niepewnie się przytuliła. Wtuliła twarz w moją szyję, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
-Naucz mnie kochać.- powiedziała i wtuliła się mocno w moje ramię. Pocałowałem ją w czubek głowy i wyszeptałem:
-Postaram się.

Trzy tygodnie później

-Justin, ale jak to jest z tym całowaniem. To tak wszystko wiruje wokół Ciebie? A jak tak to jak? Przecież ma się zamknięte oczy.- z każdym pytaniem brunetka rozbawiała mnie coraz bardziej.- A to nie jest ohydne? Tak lizać kogoś.- odwróciłem dziewczynę do siebie.
-A pokazać Ci że nie?- uśmiechnęła się i usiadła na drugim końcu koca.- Więc to jest tak…- zacząłem zbliżać się do uśmiechniętej dziewczyny przygryzającej dolną wargę.- Na początku patrzysz dziewczynie w oczy- zacząłem mówić jak najniższym tonem głosu na co brunetka zaczęła się śmiać.- Nie śmiej się.- rozkazałem jej na co ona próbowała się uspokoić.- Zbliżasz się do niej- nasze twarze dzieliło kilka milimetrów.- I muskasz delikatnie jej usta.- musnąłem jej usta jak najdelikatniej potrafiłem, a potem spojrzałem dziewczynie w oczy. Wirowały w nich iskierki radości.- Teraz można przejść do pocałunku.- Zacząłem zbliżać się do ust dziewczyny. Po kilku milimetrach poczułem smak jej bananowego błyszczyka. Jedną dłoń wplotła w moje włosy, a drugą objęła moją twarz. Oplotła swoje nogi wokół moich. Czułem jak jej serce bije niczym oszalałe. Kiedy skończyliśmy pocałunek spojrzałem na jej jeszcze zamknięte oczy. Uśmiechnęliśmy się oboje, a dziewczyna przytuliła się do mnie i wyszeptała.
-Magia.


KONIEC CZ. I

2 komentarze: