„Chłopak spojrzał się na dziewczynę
opierającą się o jego tors. Gładził jej włosy co powodowało senność u niej i u
niego. Był szczęśliwy. Był szczęśliwy że może spędzić z nią te bliskie chwile.
Przepełniała go radość, a z drugiej strony szarpało go rozczarowanie. Ona nie
wie co do mnie czuje, jest ze mną bo jej się podobam, myślał. Wiedział że
prędzej czy później jedno nie wytrzyma tego. Wiedział o tym doskonale.
Dziewczyna obróciła się gwałtownie
tak, że podbródek opierała o jego klatkę piersiową. Jedną rękę ułożyła pod
brodą, a drugą kręciła kółka palcem tuż obok jego brody.
-Idziemy dzisiaj gdzieś?- szepnęła.
Chłopak zaśmiał się. Czemu szepcze, pomyślał.
-Nie wiem.- uśmiechnął się jeszcze
szerzej i pochylił się tak że mógł pocałować ją w czoło.
-Nie chce mi się stąd wychodzić.-
znowu szepnęła.
-Czemu szepczemy?- ton jego głosu
nie zmieniał się, a uśmiech nie schodził z twarzy.
-Bo tak jest fajnie.- szepnęła i
pocałowała go w usta.”
Justin uśmiechnął się zakładając na
siebie czarną marynarkę. Wiedział że teraz nie będzie tak jak dawniej. Że znowu
wszystko wywróci się o sto osiemdziesiąt stopni, jednak wspominał dalej.
„Vanessa uśmiechnęła się łobuzersko
i zabrała mu czapkę. Gonił ją, po kilkunastu sekundach biegu złapał ją i obiął
w ramionach.
-Puść mnie!- zaczęła wrzeszczeć na
cały głos.
-Jak mi oddasz czapkę.- mruknął i
wtulił głowę w jej szyję.
-Nie. Nie oddam ci dopóki mnie nie
puścisz.- chłopak mruknął i niechętnie puścił Vanessę.
-Daj czapkę.- wyciągnął rękę
czekając na zwrot nakrycia głowy.
-Pocałuj mnie w nos.- założyła
czapkę na głowę i biegła przed siebie.
Justin gonił ją już od kilku minut.
Gdy miał już ją na wyciągnięcie ręki ta skręcała w nieoczekiwanym momencie i
wymykała mu się.
Miał już ją na wyciągnięcie ręki.
Ale teraz jak na złość pod stopami wyrósł mu korzeń, gdy upadał zaklął pod
nosem.
Vanessa podeszła do niego i
pochyliła się nad nim.
-Nic ci nie jest?- chłopak uchylił
jedno oko i zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki.
-Umieram…- wysapał.
-A czapka ci wróci życie?- Vanessa
ledwo powstrzymywała śmiech. On przymrużył oczy tak aby mógł ją widzieć.
-Nie…- uśmiechnął się, ale nie
przestał jęczeć.
-To co?!
-Buziak.- wyprostował się jak na
zawołanie. Ona pochyliła się nad nim i dała całusa w usta. Ten zaczął dalej się
wiercić i jęczeć.- Za mało…- dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go. Ten
usiadł i obiął ją w pasie, ona skrzyżowała dłonie na jego szyi. Po chwili
zakończyli pocałunek muśnięciem ust.
-Wyzdrowiałem.- uśmiechnął się i
zabrał dziewczynie czapkę.- Ale czapka jest moja.”
Justin usłyszał dzwonek do drzwi.
Ruszył do nich. Stał w nich Christian, Dudu, Shean, Alex i Nicole. Wszyscy
uśmiechnęli się łagodnie. Z tego co zauważył Dudu trzymał za rękę Nicole, a Shean Alex.
-Idziesz?- zapytał się Christian.
Chłopak zmieszał się po pytaniu.
-Muszę.- mruknął Justin i wyszedł.-
Muszę iść na ten cholerny pogrzeb.- mruknął i wlepił wzrok w czubki swoich
butów, aby ukryć łzy w swoich oczach.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń