piątek, 19 października 2012

Prolog cz. II


„Chłopak spojrzał się na dziewczynę opierającą się o jego tors. Gładził jej włosy co powodowało senność u niej i u niego. Był szczęśliwy. Był szczęśliwy że może spędzić z nią te bliskie chwile. Przepełniała go radość, a z drugiej strony szarpało go rozczarowanie. Ona nie wie co do mnie czuje, jest ze mną bo jej się podobam, myślał. Wiedział że prędzej czy później jedno nie wytrzyma tego. Wiedział o tym doskonale.
Dziewczyna obróciła się gwałtownie tak, że podbródek opierała o jego klatkę piersiową. Jedną rękę ułożyła pod brodą, a drugą kręciła kółka palcem tuż obok jego brody.
-Idziemy dzisiaj gdzieś?- szepnęła. Chłopak zaśmiał się. Czemu szepcze, pomyślał.
-Nie wiem.- uśmiechnął się jeszcze szerzej i pochylił się tak że mógł pocałować ją w czoło.
-Nie chce mi się stąd wychodzić.- znowu szepnęła.
-Czemu szepczemy?- ton jego głosu nie zmieniał się, a uśmiech nie schodził z twarzy.
-Bo tak jest fajnie.- szepnęła i pocałowała go w usta.”

Justin uśmiechnął się zakładając na siebie czarną marynarkę. Wiedział że teraz nie będzie tak jak dawniej. Że znowu wszystko wywróci się o sto osiemdziesiąt stopni, jednak wspominał dalej.

„Vanessa uśmiechnęła się łobuzersko i zabrała mu czapkę. Gonił ją, po kilkunastu sekundach biegu złapał ją i obiął w ramionach.
-Puść mnie!- zaczęła wrzeszczeć na cały głos.
-Jak mi oddasz czapkę.- mruknął i wtulił głowę w jej szyję.
-Nie. Nie oddam ci dopóki mnie nie puścisz.- chłopak mruknął i niechętnie puścił Vanessę.
-Daj czapkę.- wyciągnął rękę czekając na zwrot nakrycia głowy.
-Pocałuj mnie w nos.- założyła czapkę na głowę i biegła przed siebie.
Justin gonił ją już od kilku minut. Gdy miał już ją na wyciągnięcie ręki ta skręcała w nieoczekiwanym momencie i wymykała mu się.
Miał już ją na wyciągnięcie ręki. Ale teraz jak na złość pod stopami wyrósł mu korzeń, gdy upadał zaklął pod nosem.
Vanessa podeszła do niego i pochyliła się nad nim.
-Nic ci nie jest?- chłopak uchylił jedno oko i zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki.
-Umieram…- wysapał.
-A czapka ci wróci życie?- Vanessa ledwo powstrzymywała śmiech. On przymrużył oczy tak aby mógł ją widzieć.
-Nie…- uśmiechnął się, ale nie przestał jęczeć.
-To co?!
-Buziak.- wyprostował się jak na zawołanie. Ona pochyliła się nad nim i dała całusa w usta. Ten zaczął dalej się wiercić i jęczeć.- Za mało…- dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go. Ten usiadł i obiął ją w pasie, ona skrzyżowała dłonie na jego szyi. Po chwili zakończyli pocałunek muśnięciem ust.
-Wyzdrowiałem.- uśmiechnął się i zabrał dziewczynie czapkę.- Ale czapka jest moja.”

Justin usłyszał dzwonek do drzwi. Ruszył do nich. Stał w nich Christian, Dudu, Shean, Alex i Nicole. Wszyscy uśmiechnęli się łagodnie. Z tego co zauważył Dudu trzymał za rękę Nicole, a Shean Alex.
-Idziesz?- zapytał się Christian. Chłopak zmieszał się po pytaniu.
-Muszę.- mruknął Justin i wyszedł.- Muszę iść na ten cholerny pogrzeb.- mruknął i wlepił wzrok w czubki swoich butów, aby ukryć łzy w swoich oczach.

1 komentarz: