poniedziałek, 11 lutego 2013

Dwudziesty pierwszy cz. II


„Wszystko będzie dobrze. Po prostu tam wejdziesz i jej wszystko powiesz” – Justin szedł ramię w ramię z Nicole przez szpitalny korytarz. Co chwila dziewczyna zerkała na niego i uśmiechała się pocieszająco.
- Idźcie do niej, a ja podpiszę wszystkie papiery – mama Nicole uśmiechnęła się do szatyna i jego towarzyszki. Ojciec dziewczyny pogonił dwójkę ruchem dłoni.
- Chcesz wejść do niej sam? – rudowłosa uśmiechnęła się do Justina, kiedy stanęli przed odpowiednimi drzwiami.
- Tak – chłopak kiwnął głową i mocniej ścisnął w dłoni pamiętnik Vanessy.
- Poczekam – Nicole usiadła na niedalekim krzesełku i wypuściła powietrze z płuc.
- Dzięki – szatyn nacisnął klamkę i wszedł do pokoju. Wzrokiem odszukał brunetki i uśmiechnął się do niej nieznacznie, kiedy ta odwróciła się do niego przodem.
- Przyjechałeś – szepnęła i podeszła do Justina. Zatrzymała się tuż przed nim i zerknęła na obszerny zeszyt. – Czyli wiesz już wszystko?
- Tak – zachrypiał i oddał Vanessie zeszyt. Objęła przytuliła przedmiot niemal z uczuciem, a zaraz potem wzrokiem wróciła na twarz Justina.
- Spodziewałeś się tego?
- Vanessa, ja…
- Jest okej – oddaliła się od niego na krok i uśmiechnęła delikatnie – a przynajmniej lepiej niż było.
- Nie wiedziałem, że przeżyłaś coś takiego. Nadal nie mogę sobie uświadomić, że ktoś cię skrzywdził i ja nie mogę nic z tym zrobić – zbliżył się do niej. Tym razem nie protestowała i pozwoliła się przytulić. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, który wyczuł chłopak. Od razu się od niej oddalił. – Przepraszam – wyszeptał.
- Nic nie szkodzi. Po prostu… ja tak mam – uśmiechnęła się nieznacznie i wróciła do pakowania. Zapanowała między nimi cisza. Justin przyglądał się ruchom dziewczyny, kiedy pakowała ubrania do obszernej walizki. – Pomożesz? – obróciła się do niego. Kiedy ocknął się, podszedł do niej szybkim krokiem i uśmiechnął się pod nosem.
- Musisz na niej usiąść – Vanessa wykonała polecenie chłopaka, który zaczął mocować się z zamkiem.
- Czy wpłynęłam jakoś na twoje zdanie? – nagle wypaliła niespodziewanie. Justin dosunął walizkę i spojrzał na dziewczynę. Usiadł na podłodze, obok walizki i oparł ręce na zgiętych kolanach.
- A czy powinienem je zmienić? – Vanessa usiadła obok Justina po turecku i zaśmiała się pod nosem.
- Dobrze zdajesz sobie z tego sprawę, że wiążąc się ze mną czeka nas oboje długa droga do przynajmniej, przyzwoitego związku. Według mnie powinieneś je zmienić – spojrzała wyczekująco na chłopaka, który ciągle patrzył na pustą przestrzeń przed sobą.
- Dobrze wiesz, że go nie zmienię. O tobie nie da się od tak zapomnieć i… jakby na to nie patrzeć to ja nadaję się do wariatkowa – spojrzał się na Vanessę, która przyglądała mu się niezrozumiałym wzrokiem.
- Nie rozumiem – pokręciła przecząco głową.
- Można powiedzieć, że widziałem Victorię – podrapał się po głowie. Chwilę ciszy przerwał histeryczny napad śmiechu Vanessy. Spojrzał się zdziwiony na dziewczynę, która śmiała się cicho. – Czemu się śmiejesz?
- Tak sobie pomyślałam, że dobrana z nas para. Ja nieobliczalna psychicznie, ty widzisz zmarłe osoby…
- Nie mów tak – Justin powiedział ostro. Brunetka spojrzała się zdziwiona.
- Ale nie to miałam na myśli – spróbowała sprostować.
- Niepotrzebnie ci mówiłem – szatyn podniósł się z podłogi i otrzepał spodnie z niewidocznego kurzu.
- Justin…
- Rozumiem. Nie wierzysz mi – podał dłoń dziewczynie. Chwyciła ją i wstała z podłogi.
- Wierzę. Po tym co tutaj słyszałam i widziałam, jestem w stanie uwierzyć we wszystko – uśmiechnęła się nieznacznie i podeszła do Justina. – Przepraszam – szepnęła.
Niepewnie objęła chłopaka w pasie. Pod dotykiem dziewczyny zmiękł i odwzajemnił jej uścisk.
- Spakowana? – spojrzał na nią z góry.
- Chyba tak. Chcę jeszcze iść do Anthonego na moment – wyswobodziła się z jego uścisku i złapała jego dłonie.
- Idziesz teraz? – kiwnęła głową i oddaliła się od Justina. Przy drzwiach stanęła i uśmiechnęła się delikatnie.
- Zaraz wracam – powiedziała i wyszła.
Szatyn usiadł na łóżku i wciągnął powietrze przez nos. W pokoju było czuć zapach perfum Vanessy. Jeszcze raz, tym razem niepewnie, zaciągnął się jej zapachem. Uspokajał go. Pozwalał normalnie funkcjonować. Dawał mu nadzieję na lepsze jutro.
Pamiętaj, że jeżeli zdecydujesz się ze mną związać będziemy musieli to przezwyciężyć razem.
Przez głowę przemknęło mu zdanie, które szczególnie zapadło mu w pamięci. Cały czas wierzył w to że im się uda. Mimo, że czasami będzie ciężko, dadzą radę. Był tego niemal pewien w stu procentach.
- Mogę? – zza drzwi wychyliła się Nicole i uśmiechnęła się do Justina.
- Jasne. Wchodź – zaśmiał się.
- I jak? – usiadła obok niego na łóżku.
- Jest dobrze. Może nawet lepiej niż myślałem – strzelił nerwowo kostkami.
- Ale…
- Co masz na myśli? – Justin odwrócił się w stronę dziewczyny, która patrzyła się na niego z wymowną miną.
- Coś cię gnębi – delikatnie szturchnęła go w ramię.
- Nic mnie nie głębi – powiedział wymijająco.
- Dobra. Jak będziesz chciał pogadać to zadzwoń, albo coś.
- Gdzieś już to słyszałem – zironizował. Nicole na początku nie mogła się zorientować o co chodzi, jednak zaraz potem zmieszała się.
- Oh. Przepraszam…
- Okej. Nic się nie stało – spróbował się uśmiechnąć, jednak wyszedł mu z tego sztuczny grymas.
Niezręczną ciszę przerwało wejście do pokoju Vanessy i rodziców Nicole.
- Zabieramy walizki i wracamy do domu – ojciec Nicole uśmiechnął się do Vanessy i zaraz potem wziął jedną dużą walizkę. Justin wziął dwie mniejsze i zapakowani ruszyli do wyjścia. Vanessa szła krok za Justinem, a obok niej Nicole. Brunetka niemal podskoczyła z radości, kiedy wyszła na świeże powietrze.
- Nareszcie – szepnęła do siebie pod nosem, jednak na tyle głośno, że Justin i Nicole to usłyszeli. Oboje uśmiechnęli się do Vanessy.

- Jesteśmy na miejscu – ojciec Nicole powiedział radośnie, kiedy zaparkował przed nie znaną nikomu posiadłością.
- Tato, nie pomyliły ci się domy? – Nicole wysiadła auta i spojrzała niepewnie na ojca, który uśmiechał się od ucha do ucha.
- Nie. Przeprowadziliśmy się – powiedział dumnie.
- Czemu? – Vanessa wysiadła z autem, równocześnie z Justinem. Chłopak podszedł do niej i chwycił jej chłodną dłoń.
- Postanowiliśmy z Caroline, że tak będzie lepiej dla wszystkich – wszedł z żoną przez furtkę i spojrzał się roześmiany na wmurowaną trójkę. – Idziecie? Shean na was czeka w środku – pierwsza ruszyła Nicole. Potem Justin pociągnął delikatnie Vanessę.
Kiedy przekroczyli próg, każdy uśmiechnął się szeroko.
- Ślicznie – Vanessa puściła Justina i zaczęła krążyć po domu. Chłopak obserwował ją zadowolony.
- Czemu ja nic o tym nie wiedziałam? – Nicole chodziła widocznie wesoła, jednak nie miała najmniejszego zamiaru otwarcie tego ukazywać.
- Bo przeprowadziliśmy się jedynie na drugi koniec miasta i myślałam, że będzie to fajna niespodzianka – jej mama objęła ją i przyciągnęła do siebie, całując w policzek.
- Można powiedzieć, że jest – Shean zszedł po schodach i spojrzał groźnie na Justina.
- Uspokój się – Nicole spojrzała groźnie na brata.
- Czyli zdrajcy też mają wstęp – podszedł do Justina i zaśmiał się szyderczo.
- Spieprzaj – warknął Justin.
- Shean… - Caroline próbowała jakoś uspokoić syna, ale to nic nie pomogło.
- O co tu chodzi? – Vanessa podeszła do Justina i splotła ich dłonie.
- Masz szczęście – Shean niemal splunął w kierunku chłopaka i odszedł w dalszy kąt domu.
- Justin? – brunetka spojrzała się zdziwiona na chłopka.
- Alex – wymamrotał pod nosem, a Vanessa od razu wszystko zrozumiała. Kiwnęła tylko wyrozumiale głową. 
________________________________________

Przepraszam, że dodaję tak późno, ale chyba wszystko jest przeciwko mnie.


6 komentarzy:

  1. W zasadzie nie wiem co mam napisać. Ostatnio życie wypompowało ze mnie wszelką wenę, nawet na swoje opowiadanie nie mam pomysłów, przepraszam. W sumie każdy Twój rozdział zapiera dech w piersiach, potrafisz wszystko przekazać czytelnikowi z taka pasją.. Wiem, że się powtarzam, ale taka jest prawda i podziwiam Twój talent :) pozdrawiam, siemanoBieber.

    OdpowiedzUsuń
  2. co się stało??? :((( / rozdział świetny! mam nadzieję że Jus opowie Vanessie o Victorii ;) czekam :* <3 @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dołuj.. Rozdział świetny;3
    Czekam na kolejny
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! Kocham! Kocham! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki za Justina i Vanesse:) Wierze, że dadzą radę przejść przez to :) Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie noe nie moge twoje opowiadania są świetne !!

    Czemu wszystko jest przeciwko tobie ?? :(

    OdpowiedzUsuń