Poczułam się, pierwszy raz od
połowy wakacji, szczęśliwa. Ogarnęło mnie uczucie zapomnienia, zgodnie ze
słowami Roberta. Uśmiechnęłam się do niego szeroko kręcąc z niedowierzania
głową.
-Cokolwiek to jest, jutro dasz mi
tego więcej.- Chłopak uśmiechnął się szeroko i pomógł mi wstać. Pożegnałam się
z nim i odnalazłam Justina.
-Cześć.- Wyrwałam od niego napój i
wypiłam od razu całą jego zawartość.
-Ile wypiłaś?- Spojrzał się na mnie
niedowierzająco.
-Szklankę.- Odpowiedziałam zgodnie
z prawdą, czując jak tracę grunt pod nogami i rzucam się mu na szyję.
-Idziemy do ciebie.- Wziął mnie na
ręce, a potem nie wiem co było, bo chyba urwał mi się film.
-Mówiłem, że to nie był świetny
pomysł.- Obudziły mnie jakieś głosy w pokoju, ale starałam się nie otwierać
oczu, tylko wysłuchać do końca ich rozmowy.
-Ale ona tylko się upiła.- To był Shean.
Chyba.
-Ona nigdy nie upiła się przy
ludziach.- Tym razem to Nicole. I jak pomyślę to miała rację.
-NIC JEJ NIE BĘDZIE.- Chris
podkreślił każde słowo i słychać było jak wstaje.- Jest pierwsza, a jutro jest
szkoła.
-Wiem.- To była Nicole.
-Idziesz Justin?- A
to Shean.
-Jeszcze trochę przy niej posiedzę.
Jak chcecie to idźcie.- Poczułam jak siada na łóżku.
-Ja też idę do siebie do pokoju.
Jak będziesz wychodził to zamknij drzwi, a klucze połóż pod wycieraczką.- Alex
i reszta wyszła z pokoju. Ja wolno otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się
delikatnie do chłopaka.
-Przepraszam.- Odwrócił się do mnie
przodem i obiął mnie.
-Nie masz za co. Słyszałaś
rozmowę?- Pokręciłam przecząco głową. Chyba nie chciał, żebym słyszała.
-A powinnam?
-Nie wiem. Śpij już.- Pocałował
mnie w czubek głowy.
-Okej.- Położyłam się, a zaraz
potem usnęłam.
Obudziły mnie promienie słoneczne.
Na zegarku była szósta, a dzisiaj miałam na dziewiątą. Alex krzątała się już po
domu, a każdy dźwięk odbijał się bolącym echem w mojej głowie. Poczłapałam do łazienki
i wzięłam zimny prysznic. Pomogło mi to, ale w minimalnym stopniu. Potem z
szafy wyciągnęłam szarą spódniczkę i białą podkoszulkę na serek. Chciałam się
ubrać na czarno, ale w mojej szafie, jak na złość, nie pozostał ani jeden
ciemny ciuch. Potem w łazience rozczesałam włosy i pomalowałam rzęsy tuszem. Założyłam
na nogi szare baletki i z torbą w ręce zbiegłam na dół na śniadanie. Na zegarku
była siódma, a Alex w dresach zajadała się kanapkami.
-Jak się czujesz?- Uśmiechnęła się
do mnie.
-Nie wiem co mi odbiło.- Pokręciłam
głową. To nie był normalny kac. Bolała mnie tylko głowa. Nie miałam żadnego
podręcznikowego światłowstrętu czy też, nie chciało mi się pić.- A gdzie
ciocia?
-Mama pojechała na zakupy i wróci
przed południem. Nie pogniewasz się, że będziesz dzisiaj szła sama?
-A czemu?
-Wszyscy mamy na ósmą, tylko ty na
dziewiątą bo nauczycielka od angielskiego zachorowała. Masz tak do końca
tygodnia szczęściaro.- Pokazałam jej język i uśmiechnęłam się, co mnie
zdziwiło, szczerze. Z szafki wyciągnęłam tabletki przeciw bólowe i połknęłam
dwie. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę.- Powiedziałam i ruszyłam
do drzwi.
-Cześć.- Przed drzwiami stał
Justin. Przytuliłam go i wpuściłam do środka.
-Co tak wcześnie?- Spojrzałam się
na niego.
-Nie mogłem spać. A jak się
czujesz?- Uśmiechnęłam się bo środki przeciwbólowe zaczęły działać.
-Dobrze. Przepraszam za wczoraj.-
Usiadłam na kanapie i przełożyłam nogi przez jego kolana.
-Nie masz za co. Po prostu wszyscy
byliśmy zdziwieni.
-Wiem.- Odpowiedziałam mu. Alex
oznajmiła nam, że idzie na górę. Ja położyłam głowę na kolanach Justina.
-Jesteś dzisiaj w dobrym humorze-
usiadłam na Justinie okrakiem- i dosyć ruchliwa.- Oboje zaśmialiśmy się.
Chłopak objął moją twarz dłońmi i pocałował mnie namiętnie. Kiedy spojrzał się
na mnie uśmiechnęłam się szeroko.
-Jednak ta impreza wyszła ci na
dobre.
-Zrozumiałam coś i chcę coś
wypróbować.- Tym razem to ja zaczęłam całować chłopaka.
-Dobra, odessać mi się tu bo
idziemy Justin do szkoły.- Alex stanęła koło kanapy tupiąc nogą.
-Dobra.- Zaśmiałam się i zeszłam z
bruneta.- Pa.- Powiedziałam kiedy całował mnie w policzek.
-Widzimy się za godzinę.- Odszedł
ode mnie i razem z Alex ruszyli do szkoły. Na zegarku była siódma trzydzieści.
W kuchni zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przed telewizorem. Jednak ciągle
męczył mnie ten dziwny napój. Dzisiaj w szkole złapię Roberta i dowiem się co
to było. Ciągle w głowie miałam ten przyjemny szum i ten stan zapomnienia.
Bardzo chciałam przeżyć to jeszcze raz i miałam wrażenie, że tym razem pobudka
nie będzie, aż tak bardzo bolesna.
Do ósmej trzydzieści oglądałam
jakieś seriale, kiedy przez okno zobaczyłam, że Robert wybiega z domu.
Czyli też ma na dziewiątą-
pomyślałam.
Szybko zebrałam się do kupy i
dogoniłam chłopaka.
-Cześć.- Uśmiechnął się do mnie.
-Cześć.- Odwzajemniłam uśmiech.
-I jak tam impreza?
-Możesz mi powiedzieć co było w tym
napoju?- Robert zaśmiał się.- Czemu się śmiejesz?
-Nie spodziewałem się tak szybkiej
reakcji.
-Możesz mi powiedzieć co w nim
było?
-Przyjdź dzisiaj do mnie to ci
powiem.
-O której?- Spojrzałam się na
niego.
-O siódmej.
-Okej. Ale ta rozmowa zostaje
między nami.- Stanęłam.
-Okej.
-A teraz idź, żeby nikt z moich
znajomych nie zobaczył nas razem.
-Jak chcesz.- Robert wzruszył
ramionami, a ja wzięłam głęboki oddech. Czułam, że w coś się wpakowałam, ale jeszcze
nie wiedziałam w co.
Kiedy Robert znikł za zakrętem
ruszyłam do szkoły. Chyba było po dzwonku bo Justin czekał na mnie na schodach.
Podbiegłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
-Jestem.- Uśmiechnęłam się szeroko.
Justin spojrzał się na mnie zdziwiony.- Co?- Zapytałam się zdezorientowana.-
Jestem brudna?
-Nie, tylko muszę przywyknąć do
twojego dobrego nastroju.- Chciałam coś powiedzieć, ale zatkał mi usta całusem.
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek na lekcję.
-Dzisiaj nie przyjdę do ciebie bo
muszę jechać z rodzicami do babci i się nie wykręcę. Jak chcesz to mogę przyjść
wieczorem.- Zaczęłam przecząco kręcić głową i wymachiwać dłońmi.
-Nie, potem będziesz musiał wracać
późnym wieczorem i nie dorobisz lekcji.- Spojrzał się na mnie jak na wariatkę.-
Przeze mnie nie będziesz sobie robił zaległości.- Sprostowałam moją
nadgorliwość o jego edukację.
-Okej. To pa.
-Pa.- Pożegnałam się z nim i
pobiegłam na matematykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz