Odłożyłam podręczniki do torby i
podeszłam do szafy. Termometr na dworze wskazywał dwadzieścia sześć stopni i
jakoś nie zapowiadało się na to, żeby temperatura spadła.
Poszłam do łazienki jakoś ożywić
moje zmęczone ciało. Wzięłam prysznic, a potem dokładnie wysuszyłam włosy i
związałam je w wysoką kitkę. Oczy podkreśliłam ciemną kredką, a rzęsy
pomalowałam pogrubiającą mascarą. W koronkowej bieliźnie wyszłam do pokoju i
zaczęłam grzebać w szafie. Wyciągnęłam z niej dżinsowe szorty i przewiewną
białą bluzkę na ramiączkach. Na rękę założyłam czarną bransoletkę, a na nogi
czarne japonki. Przewiesiłam przez ramię torebkę i najpierw poszłam do pokoju
Alex.
-Idę się przejść.- Powiedziałam wystawiając
głowę zza drzwi. Siedziała przed laptopem ze słuchawkami na uszach. Podeszłam
do niej i powtórzyłam. Kiwnęła głową. Wróciłam jeszcze do pokoju i otworzyłam
delikatnie okno, żeby w moim pokoju znalazło się trochę świeżego powietrza.
Wybiegłam z domu i skierowałam się
do posiadłości Roberta. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili otworzył mi drzwi.
-Cześć.- Uśmiechnął się do mnie.
-Hej.- Weszłam do domu.
-Chodź do mnie.- Powiedział i
poszłam za nim po dobrze znanych mi schodach. Pokój miał tam, gdzie wcześniej
ja miałam. Przemalował ściany, na różne odcienie zieleni.
-Fajnie się urządziłeś. Mieszkałam
tu przed tobą.- Robert zamknął drzwi. Ja podeszłam do okna i zasłoniłam roletę.
-Czemu się wyprowadziłaś?- Stanął
obok mnie. Ja obróciłam się do niego przodem.
-Moi rodzice zginęli.- Kiwnął głową
i uśmiechnął się łobuzersko.- Co?
-Pamiętaj żeby zasłaniać u siebie
rolety.- Wytrzeszczyłam oczy i poczułam, że jestem cała czerwona.
-Widziałeś jak byłam w bieliźnie?
-W seksownej bieliźnie.- Odwróciłam
się do niego i u siadłam na łóżku.
-Co mi dałeś wczoraj?- Usiadł naprzeciwko mnie
ze swoim uśmiechem.
-Po co zasłoniłaś żaluzję?
-Żeby nie zobaczyła mnie tutaj
Alex. Myśli, że jestem w parku.- Robert wstał i podszedł do szafki. Wyciągnął z
niej woreczek z białym proszkiem i podał mi to.- Co to?- Zerkałam raz na niego,
raz na biały proszek.
-Koka. Wypiłaś to wczoraj.-
Otwarłam usta za zdziwienia.
-Ko…- Zaczęłam się jąkać.
-Kokaina.- Dokończył za mnie i
wziął ode mnie woreczek.
-Wczoraj to wypiłam?- Obserwowałam
co robi. On pokiwał głową, potem wysypał na szafkę nocną trochę proszku, uformował
z niej „kreskę” i wciągnął ją nosem.
-Chcesz?- Spojrzał się na mnie.-
Poczujesz się tak jak wczoraj.- Ogarnęło mną podniecenie. Sama nie wiedziałam czemu. Podeszłam do szafki nocnej
i wciągnęłam „kreskę” nosem.
Uśmiechnęłam się do chłopaka bo
moje podniecenie brało nade mną kontrolę. Podniecało mnie to, że świadomie
wciągam kokainę. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale potem coraz
bardziej przyjemne.
-Może chcesz drinka?- Robert
uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam głową. Po drodze wziął jeszcze dwa
papierosy.- Chcesz?
-Co to?- Wzięłam od niego szklankę
z „wkładką”.
-Trawka.- Podpalił swojego
papierosa i zaciągnął się nim. Usiadł na łóżku i podpalił mojego. Wzięłam go od
niego i zaciągnęłam się nim tak jak on. Na początku zachłysnęłam się dymem, ale
za każdym następnym razem było coraz lepiej. Przed oczami zaczęło mi wirować, a
ja śmiałam się coraz głośniej. Robert też nie był gorszy bo zaczął się
rozbierać. Wypiłam swojego „drinka” do końca i spojrzałam się na chłopaka bez
koszulki. Usiadłam obok niego, a on zaczął jeździć dłonią po moim gołym udzie.
-Mam na ciebie ochotę.- Wymruczał
mi do ucha, a ja zaśmiałam się głośno.
-Masz za małe łóżko.- Cmoknęłam go
w usta.
-Chodź do sypialni.- Wstał i
pociągnął mnie za rękę. Poszłam za nim, a on po drodze wziął pół litra. W
sypialni położyłam się na łóżku, a Robert na mnie. Zaczął jeździć językiem po
mojej twarzy.
-Dobrze, że jutro sobota.-
Powiedział.
-Tylko, że to mój pierwszy raz.-
Zaśmiałam się.
-Nic nie szkodzi.- Wyszeptał mi do
ucha. Gdzieś w głębi ducha dziękowałam Alex, że zaciągnęła mnie do ginekologa
po tabletki, a jeszcze głębiej, coś mówiło mi, że źle robię.
Robert zaczął ściągać ze mnie
bluzkę i rozpinać spodenki. Kiedy byłam w samej bieliźnie, poczułam na udzie
jego męskość. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i włożyłam dłoń do jego
bokserek. On zsunął je, a ja zaczęłam się bawić jego nabrzmiałym penisem.
-Zaraz nie wytrzymam.- Wyjęczał i
szybko ściągnął ze mnie majtki. Wszedł we mnie mocno i energicznie. Podniósł
dłońmi moje biodra do góry i zaczął nimi poruszać w rytm swoich ruchów.
Zaczęłam jęczeć z rozkoszy i wymawiać jego imię. Kiedy skończył ściągnął ze
mnie stanik i zaczął całować moje piersi. Moje palce gładziły jego plecy i
kark. Po chwili przerzucił mnie tak, że ja byłam u góry, a on na dole. Chwycił
mnie za biodra i nabił na swojego penisa. Podnosił mnie i opuszczał swoimi
umięśnionymi ramionami. Kiedy już skończył położył mnie obok siebie i pocałował
w usta.
-To był najlepszy odlot w moim
życiu.- Zaśmiałam się, a zaraz potem on.
-Mój też.- Cmoknęłam go w usta i
całkiem goła poszłam po nasz „napój”. Zeszłam na dół, a on zaraz za mną.
Pilotem zasłoniłam taras i basen za domem. Wszystko było zadaszone, więc nie
było obawy, że ktoś nas zobaczy „z góry”.
Wyszłam na taras i oświeciłam lampy,
tak, że było widno jak w dzień. Położyłam się na zimnych płytkach i do pępka
nalałam sobie odrobinę wódki. Robert podszedł i dokładnie ją „wylizał”. Potem
on sam nalewał sobie kolejne porcje i coraz dokładniej wylizywał mój pępek. Po
chwili chwyciłam od niego butelkę i poszłam z nią do jacuzzi. Włączyłam ją i
weszłam do niej, a chłopak usiadł obok mnie. Zmieniłam pozycję tak, że
siedziałam na nim okrakiem. Z butelki wzięłam kilka większych łyków. Resztę
zawartości wypił Robert. Potem zaczął mnie całować i przyciskać do siebie coraz
mocniej. Kiedy poczułam, że jego męskość jest „gotowa” niespodziewanie nabiłam
się na nią. On nie przestawał mnie całować i pieścić.
-Jesteś świetna.- Wybełkotał, a ja
uśmiechnęłam się siadając naprzeciwko niego.
-Wiem.- Zachichotałam i wyszłam z
jacuzzi.
-Gdzie idziesz?- Podszedł do mnie i
złapał za tyłek.
-Do domu.
-Poczekaj jeszcze.- Odwrócił mnie
do siebie przodem i zaczął całować.- Prześpisz się u mnie.- Zaniósł mnie
chwiejnym krokiem na górę i położył na łóżku. Jeszcze przez chwilę mnie
całował, a potem usnęliśmy.
Co ja zrobiłam?!- To była pierwsza
myśl o jakiej pomyślałam. Szybko wstałam z łóżka i zebrałam swoją garderobę. Na
zegarku była godzina trzecia w nocy, więc może nikt nie zauważył mojego
zniknięcia. Kiedy palcami rozczesywałam włosy zerknęłam na Roberta. Tylko przy
nim zapominałam o wszystkim. Nawet mój stary dom przy nim wydawał się
nieznajomym. Zaczął się wiercić na łóżku i w końcu obudził się. Podszedł do
mnie i pocałował mnie w usta.
-Nie gniewasz się?- Spojrzał się na
mnie.
-Za co?
-Za rozdziewiczenie.- Zaśmiałam się
nerwowo i pokręciłam przecząco głową. Za to akurat byłam wściekła na siebie.
Zrobiłam to z chłopakiem, którego znam od trzech dni. Podszedł do szafki i
wyciągnął z niej mały woreczek kokainy.
-To ci powinno wystarczyć na
tydzień. Dzisiaj już niczego nie bierz, a dziennie nie więcej niż cztery
kreski, chyba, że chcesz wylądować na płukance w szpitalu, albo ze sobą
skończyć.- Wzięłam od niego woreczek i pokiwałam głową.
-Ile ci jestem winna.
-Już zapłaciłaś.- Pocałował mnie w
usta, a ja zrozumiałam naszą walutę wymiany.
JEZU KOCHAM TO <33!
OdpowiedzUsuń