Dziewczyna podkuliła pod siebie
nogi i chwiała się w tą i z powrotem, uporczywie patrząc na woreczek z białym
proszkiem. Jej ręka co chwila wędrowała ku niemu, a zaraz potem przyciągała ją
do siebie.
-Cholera.- Mruknęła i zaczęła
chodzić w koło po pokoju.
Usłyszała, że ktoś wchodzi po
schodach i jak najszybciej schowała woreczek do torebki. Usiadła na łóżku i
otworzyła laptopa.
-Cześć.- Justin wszedł do pokoju i
usiadł obok dziewczyny na łóżku.
-Hej.- Zerknęła na niego nerwowo.
-Co się stało?- Chłopak nachylił
się nad nią.
-Nic.- Dziewczyna kolejny raz
uśmiechnęła się nerwowo.
-Przecież widzę.- Justin zamknął
ekran laptopa i objął twarz dziewczyny.- Widzę, że masz jakiś problem.
-Nie mam żadnego problemu!- Vanessa
krzyknęła wyrywając się z objęć chłopaka.
-Widzę.- Justin powiedział z
przesadnym sarkazmem.
-To nie ważne.
-Gdyby to nie było ważne nie zachowywałabyś
się tak.
-Jak?
-Tak.- Dziewczyna chwyciła torebkę
i pobiegła do łazienki. Zakluczyła się od środka i usiadła na podłodze.
Wyszukała w torebce woreczek z białym proszkiem i wysypała odrobinę na blat.
Mimo nawołań bruneta kontynuowała swoje czynności. Jak w transie utworzyła z
proszku „kreskę” i szybko ją wciągnęła. Poczuła jak jest jej lżej i od razu
wszelkie nerwy ją opuściły.
-Vanessa otwórz te drzwi!- Dopiero
teraz dotarły do niej histeryczne nawoływana chłopaka. Szybko posprzątała
wszelkie ślady po sobie i wyszła z łazienki, zostawiając w schowku torbę.
-Przepraszam.- Chłopak objął ją
mocno i pocałował w czubek głowy.- Myślałem, że coś sobie zrobiłaś.
Nic nie odpowiedziała tylko głęboko
westchnęła.
-Kocham cię jak nikogo innego.-
Spojrzał jej w oczy.
-Ja ciebie też.- Uśmiechnęła się i
poczuła na swoich ustach jego usta. Wplotła dłonie w jego włosy. Coraz bardziej
zbliżali się do łóżka. Poczuła jak Justin unosi ją, a potem zaraz kładzie na
miękkim materacu. Zaczął ściągać z niej koszulkę, a zaraz potem spódniczkę.
Kiedy Vanessa zaczęła rozpinać jego koszulę odepchnął ją delikatni od siebie
zmieszany.
-Przepraszam.- Wyszeptał.
-Za co?- Zdziwiona dziewczyna
zaczęła podążać wzrokiem za zdyszanym Justinem, który podał jej garderobę.
-Za to.
-Ale czemu. Przecież…
-Chciałbym, żeby twój pierwszy raz
był wyjątkowy. Rozumiesz?- Vanessa poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy.
Kiwnęła tylko porozumiewawczo głową i szybko wybiegła na balkon. Przed oczami
stanęły jej obrazy poprzedniej nocy. Jej PIERWSZEGO razu.
-Co się stało.- Poczuła dłonie
Justina na talii.
-Nic. Przepraszam.- Obróciła się do
niego przodem.
-To czemu płaczesz?- Chłopak
dokładnie lustrował, każdy skrawek jej twarzy.
-Bo pomyślałam, że ci się nie
podobam.- Wtuliła się w jego klatkę piersiową, zażenowana kłamstwem.
-Czemu tak pomyślałaś?- Wzruszyła
ramionami.- Chodzi ci o Jerry’ego? To pomyśl sobie, że jemu akurat jest ciasno.
Vanessa zachichotała nerwowo.
-Naprawdę.- Wyszeptał Justin.
-Wierzę ci.- Vanessa przygryzła
wargę i delikatnie uniosła głowę. Chłopak zamruczał jej do ucha i położył
dłonie na jej pośladkach. Zaczął muskać jej usta, szyję i dekolt.
-Mamy gapia.- Powiedział i
pociągnął dziewczynę za dłoń do środka. Vanessa kątem oka zauważyła w oknie
Roberta. Chłopak uśmiechnął się do niej i schował z powrotem do pokoju.
Justin zamknął drzwi balkonowe, a
potem zasłonił rolety. Vanessa usiadła na łóżku, a Justin okrakiem tuż za nią.
Całował jej kark i szyję. Vanessa była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła,
kiedy obrócił ją i zaczął całować w usta. Kiedy się ocknęła oderwała się od
chłopka.
-Co?- Justin spojrzał się na nią
zdezorientowany.
-Nic. Coś sobie pomyślałam.-
Wtuliła się w niego.
-Nie myśl tak dużo. Skup się na tym
co robisz. Hmm?
-Łatwo ci powiedzieć.- Przygryzła
jego płatek.
-Lubię to.- Chłopak wyszeptał jej
do ucha i pocałował w żuchwę. Kiedy całował ją ponownie po szyi zrobił jej
malinkę.
-Justin!- Zapiszczała dziewczyna.
-No co? Ładna przecież.- Uśmiechnął
się dumny z siebie.
-Jak ja pójdę w poniedziałek do
szkoły? Z taką… malinką? Przecież nie powiem, że to siniak.- Zaczęła oglądać w
lustrze swoją szyję.
-No przecież wszyscy wiedzą, że
masz chłopaka. Wstydzisz się mnie?- Chłopak stanął za dziewczyną i oparł brodę
na jej ramieniu.
-Nie. Gdyby ktoś nie wiedział to
bym mu powiedziała bo wiele, aż za dużo dla mnie zrobiłeś, ale nie muszę
wszystkim tego pokazywać w ten sposób.- Odeszła od lustra i obróciła się
przodem do Justina.
-Nawet nie wiesz ile ty mi dajesz.
-Ładny pokaz daliście na balkonie.
-Spadaj.- Vanessa zjechała Roberta
wzrokiem.
-Chcesz coś magicznego?
-Przestań…
-To wiesz co musisz zrobić.- Robert
uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie mogę ci płacić?
-Mam dość pieniędzy, ale nie mam
dość takich dup jak ty.- Vanessa chciała już wymierzyć Robertowi cios, ale ten
powstrzymał ją.- W pobliżu nie ma innych dilerów.
-Spieprzaj.
-Sama tego chciałaś. Ja cię do
niczego nie zmuszałem.- Vanessa zobaczyła zbliżającego się Justina z butelką
napoju w dłoni.
-Jeszcze tego pożałujesz.-
Powiedziała do Roberta na odchodne i podbiegła do czekoladowookiego.
-Bastuj dziwko.- Zaśmiał się
Robert, uporczywie wpatrując się na przytulającą się parę.
-Czemu on się na nas tak gapi?-
Justin powiedział do Vanessy.
-Nie wiem. Jest jakiś dziwny.-
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Może się w tobie zakochał.-
Zaśmiał się.
-Nie wiem. Mi to tam obojętne.
-Nie chciałabyś mieć cichego
wielbiciela?- Vanessa spojrzała się na Justina.
-A co?
-Nic.- Chłopak wzruszył ramionami,
a dziewczyna zaśmiała się.
-Zazdrosny jesteś.
-Ja?- Justin uśmiechnął się
szeroko, patrząc w dal.
-Tak, ty.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-No może tak troszeczkę.- Justin
podrapał się po głowie.
-Wygrałam.- Vanessa podskoczyła i
pocałowała chłopaka w policzek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz