Dzisiaj śniła mi się Victoria. Szła
z dzieckiem na rękach. Był to chłopczyk. Ubrana była w białą „szatę”, a jej
włosy powiewały na wietrze. Stałem na plaży. Podeszła do mnie.
-Nie bój się. I tak się spotkamy.-
pogładziła mnie po policzku i rozpłynęła się z dzieckiem w powietrzu. Ja znowu
zostałem sam na plaży. Obudziłem się cały spocony. Poszedłem do łazienki obmyć
twarz zimną wodą i dopiero sobie uświadomiłem co miała zamiar mi przekazać. Mam
się nie bać pokochać dziewczyny. Dobra, ale ja nie umiem żadnej innej pokochać.
A to dziecko. To chyba był nasz syn. Chyba. Na pewno. Był podobny do Victorii.
Miał jej nos, usta i delikatne rysy twarzy.
Vanessa
-No opowiadaj jak było- Nicole z
Alex wypytywały się mnie o wczorajszą kolację.- No powiesz czy nie?- wierciły
się na łóżku jak gdyby w tyłku miały hemoroidy.
Wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam.
-Prawie nie gadaliśmy. Przecież
mnie znacie. Od razu zrobiłam się czerwona jak się do mnie odezwał.- skończyłam
swój monolog, a na dole dało się słyszeć wejście chłopaków.
Justin
Nie wiem po co Christian ciągnął
mnie z nim żebym szedł do tego Seana. Oni znowu będą paplać o tych deskach, a
ja się zanudzać na śmierć.
Usiadłem na kanapie przyglądając
się ich pasjonującej rozmowie. Poszedłem do łazienki, aby choć na chwilę
przestać o łożyskach do deskorolki, którą już dawno rzuciłem.
Vanessa
-… i to się skończyło jego
depresją, a potem wycieńczeniem. Więc sama widzisz. On chce wykonać w jakiś
sposób pierwszy krok, ale ty odrzucasz. On wykona pierwszy krok, a ty resztę.-
Poczułam jak moje oczy powiększyły się dwukrotnie gdy słuchałam historii o
Justinie i Victorii.
-Gdybym wiedziała co przeżył Justin
zachowałabym się inaczej.- Po moich słowach usłyszałam trzask drzwiami i jak
ktoś zbiega po schodach.
Justin
Wiedziałem że tak to się skończy.
„Gdybym wiedziała zachowałabym się inaczej”. I właśnie to ją odróżniało. Że nie
wiedziała. Że nie litowała się nade mną. Że nie brała pod uwagę tego co przeżyłem
wcześniej. I właśnie to pękło przed chwilą. Byłem tego pewny że teraz za każdym
razem nie zobaczę na jej policzkach tych rumieńców. Że teraz za każdym razem
będzie na jej twarzy uśmiech litości. Ten wymuszony, pusty uśmiech którym darzy
mnie połowa osób w tym miasteczku.
-Justin!- usłyszałem za plecami
głos Vanessy. Zatrzymałem się. Nie odwracałem się. Poczułem że jest tuż za
mną.- O…o...- wzięła głęboki wdech.- O co tobie chodzi?- uśmiechnąłem się pod
nosem bo wiedziałem że teraz na jej policzkach goszczą wielkie rumieńce.-
Słyszysz?- odwróciłem się do niej przodem. Staliśmy jakieś dziesięć centymetrów
od siebie. Na nosie mogłem poczuć jej oddech który pachniał gumami
truskawkowymi.
-O to że już nie będziesz taka jak
wcześniej.- spojrzała na mnie jak na jakiegoś wariata. Ja spuściłem głowę i
wlepiłem wzrok w moje trampki.
-Jaka?
-Już nie będziesz się zachowywała
jak wcześniej. Nie będziesz cała czerwona za każdym razem gdy mnie zobaczysz.
Na twojej twarzy będzie widniał uśmiech współczucia.- zerknąłem na nią. Wmurowało
ją. Stała cała czerwona i nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą powiedziałem.
-A…a…a…- znowu to robiła. Ja
uśmiechnąłem się szeroko i dokończyłem za nią.
-Właśnie taka.- jej policzku oblał
czerwony rumieniec. Chociaż jej policzki zrobiły się bardziej czerwone niż
wcześniej. Staliśmy chwilę. Ona ze spuszczonym wzrokiem, a ja czując że robi
się coraz bardziej czerwona spuściłem wzrok.
-Patologia.- mruknęła pod nosem.
Spojrzałem się na nią, a ona na mnie.- Przecież my się nie znamy. Nie
zamieniliśmy nawet jednego porządnego zdania. Nawet teraz. Tutaj nawet nie
można mówić o znajomości, a o koleżeństwie nawet nie możemy pomyśleć. O swoich
imionach dowiedzieliśmy się od osób trzecich.- z każdym jej zdaniem byłem
zdziwiony coraz bardziej. Jak ONA mogła ułożyć takie przemówienie na poczekaniu
i je jeszcze powiedzieć?
-To się zakolegujmy- uśmiechnąłem
się szeroko i wyciągnąłem dłoń. Uścisnęła ją i odwzajemniła uśmiech.- Justin
jestem.
-Vanessa.- bałem się tego co zaszło
tutaj przed chwilą. Bałem się że dałem jej nadzieję. „Nie bój się”. W mojej
głowie zaistniały słowa Victorii.
-O koleżeństwie porozmawiamy jutro
na plaży tam gdzie Kudłaty dał mi smycz. O pierwszej po południu?- w tym
momencie nie wiedziałem co robie. Umawiam się z dziewczyną. Nie mogłem w to uwierzyć.
Ale przecież tu chodzi o zwykłe koleżeństwo. Może tego mi potrzeba? Nie wiem. A
może to Victoria mi ją przysłała żeby mi jakoś pomogła. Żebym wrócił do
codziennego świata?
-Przepraszam, ale w domu jestem
dopiero od dziewiętnastej. Jak cos możemy się spotkać na plaży jutro, albo
kiedy indziej. A skąd znasz imię mojego psa?- uśmiechnąłem się szeroko. Jej
pies nazywa się tak samo jak ja go nazwałem.
-Wymyśliłem. Jest cały w łaty. A
może jutro o siódmej trzydzieści?
-Okej. Weź coś do jedzenia. Zrobimy
piknik.- odwróciła się i wróciła do domu Seana.
Vanessa
Moje ręce dopiero teraz zaczęły się
trząść jak oszalałe, a serce podchodzić do gardła. Co mi odbiło z tym
piknikiem? Zamiast jutro załatwić TO jak najszybciej to ja jeszcze przedłużam.
Ty cymbale!
-No i o czym gadaliście?- Alex z
Nicole dopadły mnie już w salonie. Ja nadal nie mogłam opanować moich
trzęsących się rąk.
-Umówiłam się z nim jutro na piknik
na plaży o siódmej trzydzieści wieczorem.
-Uuuu…- zaczęły wyć jak jakieś
duchy. Miało to oznaczać że między nim się coś szykuje. Po moim trupie!
-Zakolegować się.- dokończyłam.
-A potem żeby się zaprzyjaźnić i
żeby być parą.- spojrzałam na Alex która była rozłożona na fotelu i „zdzierała”
paznokcie pilniczkiem.
-Marzenie twoje. Dobra idę bo mnie
mama zabije że nie będę na kolacji. To u kogo dzisiaj. U mnie?- miałam na myśli
babski wieczór. Coś w rodzaju imprezy w trójkę.
-Okej o ósmej? A rodzice będą?-
Alex zawsze ma podejrzenia że jeszcze zaprosiłabym mamę.
-O ósmej, a rodziców nie będzie.-
pożegnałam się z nimi buziakiem w policzek i ruszyłam na kolację. Po kolacji
ruszyłam na górę i jakoś ogarnęłam mój cały burdel w pokoju. Gazety ułożyłam
mniej więcej w jednym miejscu, a ciuchy wepchnęłam do garderoby. Na dole dało
się słyszeć wyjście rodziców. Wracają jutro po południu, a potem jadę z mamą na
zakupy. Jadą do jakieś ciotki czy kogoś.
Ruszyłam do szafy ściągając okulary
po drodze. Położyłam je na szafce nocnej. Potem ruszyłam do garderoby. Wzięłam
białą, zwiewna sukienkę wiązaną na szyi, czarne rajtuzy i białe trampki.
Założyłam to na siebie. W tym momencie do pokoju wpakowały się Alex i Nicole z
okrzykiem na ustach: „Zaczynami imprezę!”. Rozłożyły trzy szampany, sześć piw i
pół litra na łóżku.
-My to mamy wypić?- zapytałam ze
strachem w głosie pokazując na butelki.
-No.- powiedziały beztrosko.
Ruszyły na dół po szklanki, pepsi i napoje do drinków. Najpierw w ruch poszły
szampany.
-To za co pijemy?- zapytała się
Nicole podnosząc szklankę do góry?
-Za nas.- każda z nas się
uśmiechnęła i wzięła głębszy łyk szampana. Potem były następne toasty.
-To ten dedykuje Van i Justinowi.-
rzuciła lekko już wstawiona Alex.
-Nie!- mimo że w mojej głowie
trochę już szumiało jeszcze myślałam racjonalnie.
-Tak. Zdrowie.- i po ptakach. Alex
i Nicole wzięły po łyku. Ja też. I o to w ten sposób opróżniłyśmy trzy
szampany. Teraz przyszedł czas na drinki. Nie wiem jak ja to jutro przeżyję,
ale trudno.
-Ja chcę piwa!- Nicole rzuciła się
na trunek i wypiła duszkiem połowę zawartości puszki. A potem My dwie poszłyśmy
w jej ślady. Potem znowu następna połowa i poszły następne trzy butelki piwa.
-Z kim byście się przespały?- ja
otworzyłam oczy ze zdumienia. Spojrzałam się na Alex która zadała to pytanie.
Wzrokiem znalazłam ją leżącą na łóżku.
-Ty pierwsza.- powiedziała Nicole.
-Christian.- wyznała nam Alex.
-Z nim?- mimo że za bardzo nie
mogłam utrzymać równowagi, stanęłam na nogi.
-A ty Nicol?- zapytała się Alex, a
ja usiadłam na podłodze.
-Eduardo.- położyłam się na
podłodze i pokręciłam głową z niedowierzania.- A ty?- wybełkotała z ledwością,
biorąc następny łyk piwa.
-Nikt.- wzruszyłam ramionami.
-Jeszcze jest Justin i Shean, ale
sądzę ze Justin.
-Nie! Chodźcie dokończymy butelki.-
rzuciłyśmy się na butelki i w ten sposób opróżniłyśmy ostatnie puszki piwa i
czystą.
Trochę zagmatwany xD na początku nie umiałam się połapać o co c'man ^^ Ale i tak fajowy ♥
OdpowiedzUsuń